Ponad 3,5 tysiąca kilometrów w 5 dni. Przed takim wyzwaniem stanęła 32-letnia łada, w którą Dawid Chorzalski i Arkadiusz Kajak, przez 160 godzin spędzonych w garażu, tchnęli nowe życie. Nie zawiodła.
Dawid to nasz krajan z powiatu kutnowskiego, a konkretnie z gminy Dąbrowice. Arek mieszka w ościennym powiecie włocławskim. Są dobrymi kolegami ze szkoły, obaj od najmłodszych lat fascynują się motoryzacją, choć - na przekór zainteresowaniom - z wykształcenia są elektrykami.
- Zrodził się pomysł, żeby zrobić sobie takie wakacje, jakich jeszcze nie mieliśmy. To zawsze coś innego niż standardowy wyjazd - zaczynają swoją opowieść - Cały wyjazd pokryliśmy z własnej kieszeni. Auto było kupione za cenę złomu. Jakbyśmy pojechali na zwykłe wakacje, to i tak te same środki by poszły, do tego nocleg. My wyjechaliśmy na spontana, nie mieliśmy kwatery. Jedną noc byliśmy u rodziny kolegi, a resztę nocy spędziliśmy na polach namiotowych. To były jedne z tańszych i najlepszych wakacji - przekonuje Dawid.
Czemu akurat łada?
- Dlatego, że jest jednym ze starszych i lepszych, klasycznych aut - odpowiadają zgodnie - Jak na sprzęt, który ma 32 lata, to trudno, żeby przejechać bez żadnej awarii. Były to jednak drobiazgi, wszystkie były naprawiane na poboczu. Mieliśmy cały tył auta rozebrany, siedzenia wyciągnięte, a zamiast nich części zamienne, namioty, spawarkę, cały garaż zabrany - wylicza Arek.
Swoją podróż zaczęli od wschodu Polski, następnie kierowali się na północ, pod sam Kaliningrad, by przez Pomorze udać się na zachód. Swoje tourne rozszerzyli zresztą o krótki wypad do Niemiec i Czech.
Jak opowiadają młodzi podróżnicy, nie zabrakło sympatycznych akcentów.
- Ludzie robili sobie z nami zdjęcia, a jak była jakaś kontrola policji, to funkcjonariusze się odwracali i pokazywali nam lajki. Nie było zresztą żadnych obaw, co do kontroli policyjnych. Samochód jest w pełni bezpieczny, po przeglądzie i ubezpieczony.
Nie może być inaczej, skoro panowie już teraz planują kolejną, dużo bardziej wymagającą przygodę.
- W planach mamy (nie wiemy, czy to wypali, czy środki pozwolą), chcemy pojeźdżić po Europie. Najchętniej byśmy w jednym roku pojechali dookoła Europy. Najpierw północą przez Niemcy, kraje Beneluxu, Francję, do Hiszpanii i wrócić przez Włochy, Chorwację, Węgry, Słowację i do Polski.
Dokonanie dwójki młodzian nie mogło przejść bez echa. W miniony piątek obaj gościli w Starostwie Powiatowym w Kutnie, gdzie spotkali się z członkiem zarządu powiatu, Tomaszem Walczewskim oraz wójt gminy Dąbrowice, Dorotą Dąbrowską. Władze powiatu wręczyły im kilka upominków, m.in ramki do tablic rejestracyjnych z herbem powiatu kutnowskiego.
- Jestem dumny z tego, że mieszkańcy powiatu kutnowskiego promują siebie, ale i powiat kutnowski oraz gminę. Jak najwięcej takich osób, które z własnych środków próbują zwiedzić Polskę, że nie tylko super samochód za 100, 200 tys. że również można auto ze złomu wyremontować i pojechać, poczuć dreszczyk emocji - komplementuje młodych podróżników T. Walczewski.
- Bardzo mnie cieszy taka inicjatywa. Jest to zarówno doskonała promocja gminy Dąbrowice, jak i powiatu kutnowskiego i będę chłopaków wspierać i jeżeli wystąpią o jakiekolwiek dofinansowanie, dzięki któremu będą promować gminę, jak najbardziej będziemy pomagać - zapewnia z kolei wójt Dąbrowska.