Szesnastomiesięczna Wiktoria jest oczkiem w głowie swoich rodziców i babci.
- Córka nie może podjąć pracy w pełnym wymiarze godzin, dlatego jej rodzina utrzymuje się głównie z pensji zięcia. Ja też jeszcze pracuję, więc dzielimy się opieką nad Wiktorią. Żłobki to standard w innych miastach. Dziwię się, że w Kutnie nie działa tego typu placówka. Na pewno zainteresowanie byłoby ogromne - mówi Maria Rączkiewicz, babcia dziewczynki.
Miasto oferuje zajęcia w przedszkolach, ale najmłodsze dzieci, które są przyjmowane do placówek mają dwa i pół roku.
- Przepisy o żłobkach są bardzo restrykcyjne. Do opieki nad takimi maluszkami potrzebni są nie tylko opiekunowie, ale również pielęgniarka. Na taką placówkę potrzeba też większych nakładów finansowych. Na żłobki nie ma przecież subwencji - mówi Jarosław Kotliński, naczelnik Wydziału Edukacji, Kultury i Sportu UM.
Od dłuższego czasu w mieście mówi się za to o uruchomieniu żłobka przy ul. Wyszyńskiego, przy Gimnazjum Nr 1. Konkretów póki co brak.
- Cały czas zastanawiamy się nad takim rozwiązaniem - mówi Zbigniew Wdowiak, zastępca prezydenta Kutna. - Zadanie prowadzenia żłobka wolelibyśmy jednak powierzyć jakiejś organizacji, stowarzyszeniu.