Mimo że od dziesięciu lat pan Feliks jest na emeryturze, to wstaje codziennie o godz. 6. Dwie godziny później można go spotkać w warsztacie. Twierdzi, że mężczyzna nie może siedzieć w domu, nawet gdy już nie pracuje. Pilot, kapcie i herbata – to tryb życia nie dla niego. W jego pracowni panuje artystyczny nieład. Niewiele osób ma do niej wstęp. To jego azyl. A co rzeźbi? Inspiruje go sztuka sakralna, ludowa, a nawet afrykańska.
Rzeźbi w lipie, kasztanie, dębie, czasem w jesionie. W domu ma kolekcję siedmiuset swoich prac – znajdują się na niemalże wszystkich ścianach. Nawet nie potrafi liczyć szystkich rzeźb, które wykonał w życiu. Nad jedną pracuje od kilku dni do dwóch tygodni – wszystko zależy od rozmiaru i kształtów.
Krośniewicki rzeźbiarz niejednokrotnie prezentował swoje prace, m.in podczas wystaw w okolicznych placówkach kulturalnych i oświatowych – muzeach, szkołach. Jego rzeźby można również zobaczyć przy zajazdach na drodze Krośniewice-Włocławek.