Budżet na plus, więc w czym problem?
Burzę do sali obrad przy ul. Witosa przyniosła debata nad raportem o stanie Gminy Kutno za rok 2021.
- Mamy pierwszy rok z nadwyżką 4 318 638,56 mln zł, odnotowaliśmy też spadek w zadłużeniu, wynosi ono 5,7 % dochodów - wyliczała Justyna Jasińska. - Naszym wspólnym sukcesem jest pozyskanie środków zewnętrznych 7 mln zł, a w 2018 było 2 mln zł - podkreślała.
Wójt wymieniała zrealizowane przez gminę inwestycje, w tym: klub dziecięcy, termomodernizację szkół w Gołębiewku i w Byszewie, świetlicę w Nowej Wsi, inwestycje drogowe w Gnojnie i Woźniakowie, kapitalny remont poboczy w Nagodowie, czy zakup nowego samochodu dla OSP w Leszczynku.
Sytuacja zobrazowana przez Justynę Jasińską daleka jest jednak od tego, jak widzą ją radni.
- Zadłużenie jest niskie dzięki radnym, którzy nie podjęli uchwały w sprawie kredytu długoterminowego, który był przez wójt wiele razy nam przedkładany - wtrąciła radna Edyta Lewandowska.
Prawdziwym punktem zapalnym, który spowodował eksplozję negatywnych emocji, są koszty poniesione przez samorząd z tytułu wydatków na zewnętrzną kancelarię prawną (ponad 200 tys. zł) i procesy wytoczone przeciwko Gminie Kutno przez jej byłych pracowników (na tę chwilę kosztowało to gminę 300 tys. zł).
- Czy to są racjonalne koszty? Czy wydatkowanie takich pieniędzy na sprawy sądowe i wydawanie na kancelarię zewnętrzną jest racjonalne? W mojej opinii nie - grzmiała Edyta Lewandowska.
Dodała również, że swoimi działaniami wójt naraża podatników na koszty.
- Ile było spraw sądowych w poprzedniej kadencji? A ile dwa lata temu? Tak naprawdę sprawy pojawiły się jak kancelaria zewnętrzna zaczęła pracować dla gminy. Takie można odnieść wrażenie - stwierdziła radna.
W swojej opinii nie była zresztą odosobniona. Podobnego zdania była większość rajców, w tym przewodnicząca rady.
- Rada od początku mówiła, że nam się to nie podoba. Mogliśmy dojść do porozumienia, mogła Pani zrezygnować z tej kancelarii i nie byłoby całej tej sprawy, która się w zasadzie od września zeszłego roku toczy. Na którejś komisji przedstawiałam Pani wyrok Sądu Administracyjnego w Krakowie, który jednoznacznie stwierdził, że wszystkie usługi kancelarii są informacją publiczną, wtedy jak Pani nie udzieliła nam informacji odnośnie zleceń, bo przekazała klauzulę ogólną - mówiła przewodnicząca Joanna Kajszczarek.
Wójt wyjaśniała, że podjęcie współpracy z zewnętrzną kancelarią było konieczne z uwagi na ograniczone kompetencje radców prawnych zatrudnionych w urzędzie. To jednak na niewiele się zdało w kontekście głosów niezadowolenia niosących się po sali.
Radni na NIE, wójt zadowolona ze swojej pracy
Opinie radnych znalazły swoje odzwierciedlenie w głosowaniu. Za udzieleniem wotum zaufania wójt Justynie Jasińskiej opowiedziało się jedynie dwoje radnych, 12 było przeciw. Niemal takie same wyniki przyniosło głosowanie nad udzieleniem absolutorium - 11 "przeciw", dwa "za" i jeden głos wstrzymujący się.
W rozmowie z KCI wójt zaznacza, że pracę jaką urząd gminy wykonał w ubiegłym roku, najlepiej oddaje ocena wystawiona przez Regionalną Izbę Obrachunkową. A ta była pozytywna.
- Był to pierwszy rok z nadwyżką budżetową, zadłużenie spadło z 11% do 5,7% dochodów, a to o czymś świadczy. Jestem zadowolona ze swojej pracy - twierdzi Justyna Jasińska.
Szefowa gminy ubolewa, że radni oczekują od niej, że będzie realizowała inwestycje, które nie zostały ujęte w planie wydatków i w planie budżetowym na dany rok. Od rajców wójt oczekuje merytorycznej oceny wykonanych przez nią obowiązków, zamiast czynienia zarzutów w kwestii jednostkowych zadań inwestycyjnych. Justyna Jasińska ma jednak nadzieję, że uda się wypracować konsensus między nią a radą, tak, aby działać wspólnie na rzecz dobra gminy.
Leszczynek bez Leszczynianek?
Mogłoby się wydawać, że dla wójt środowa sesja nie może już przybrać bardziej niekorzystnego obrotu. Wtedy głos zabrały przybyłe do sali obrad członkinie zespołu ludowego Leszczynianki. Śpiewaczki czują się oszukane przez Justynę Jasińską. Z jakiego powodu?
- Tak było wspaniale do momentu, kiedy powstał problem "być albo nie być ludowego zespołu", a Pani wójt zaproponowała nam, żebyśmy utworzyli stowarzyszenie. Nie do końca my kobity proste ze wsi wiemy, na czym polega działalność stowarzyszenia i z czym to się wiąże [...] - opowiadała Pani Teresa Lewańska - Do momentu, kiedy nie byliśmy zarejestrowani, byliśmy utrzymywani na garnuszku gminy. I za poprzedniej władzy koszt utrzymania rocznego Leszczynianek wynosił 20 tys. zł. I w momencie kiedy Pani wójt była na zebraniu założycielskim, zaproponowała nam stowarzyszenie, że będziemy mieli wiele wiecej występów i więcej pieniążków, a ona nam się zobowiązała publicznie, że co roku na nasze konto będzie wpływała kwota 20 tys. - relacjonowała kobieta.
Leszczynianki twierdzą, że zakładając stowarzyszenie nie wiedziały na co się piszą, przez co zamknęły się przed nimi wrota dofinansowania.
- Nas to boli od samego początku, że tam była nasza kolebka, tam żeśmy się rozwijali [...] A teraz nam grosza się nie płaci - mówiła inna z Leszczynianek.
Śpiewaczki utyskują, że z darowizny nie są w stanie utrzymać kapeli, która do tej pory przygrywała im na koncertach. Z kolei w Centrum Kultury Gminy Kutno miano zaproponować im, żeby na scenie... puszczały sobie muzykę z magnetofonu. Brak funduszy miał spowodować, że zespół odmówił wystepów m.in. w Krośniewicach i Łącku, ponieważ wszędzie muszą jeździć na własny koszt.
- 6 sierpnia w Leszczynku będzie Ogólnopolski Festiwal. Bez Leszczynianek [...] Pani wójt nam powiedziała, że gmina nigdy nie dawała na kulturę, bo na kulturze się nie zarabia - żaliła się Leszczynianka.
Śpiewaczki boli także zapowiedane przez Justynę Jasińską utworzenie nowego zespołu ludowego - Leszczyny. Wójt starała się studzić emocje.
- Jestem członkiem zespołu Leszczynianki. Mam tę ludowość i wspaniale czułam się z koleżankami na każdych próbach i występach. Przez ostatni rok rzeczywiście byłam dotknięta chorobą i mój głos nie pozwalał mi śpiewać. Ale zawsze, gdy się spotykałyśmy, sprawiało mi to dużą radość. I doceniam wasz kunszt i waszą gotowaść na każdych występach - mówiła z kurtuazją wójt.
Jednocześnie Justyna Jasińska potwierdza, że zarówno ona osobiście, jak i dyrektor GCK w Leszczynku proponowała zespołowi założenie stowarzyszenia.
- Bycie stowarzyszeniem daje wam furtkę do środków zewnętrznych, co również udało się wam osiągnąć w zesżłym roku, bo ok. 13 tys. pozyskaliście z Narodowego Centrum Kultury, a w tym roku ubiegaliście się o dotację z budżetu Gminy Kutno na 9 tys zł - zauważa szefowa gminy.
Wójt zapewniała również, że w związku z tym, że Leszczynianki są stowarzyszeniem, na ich potrzeby zapewnione są środki w budżecie.
- W umowie również jest to zawarte, że ta kwota idzie na wasze wyjazdy, idzie na wypłatę muzyków [...] Stroje były kupione za 20 tys. w 2020 roku. To z różnych składowych utworzyło kwotę 20 tys. zł. Proszę nie mówić, że nie ma wsparcia. W tym roku miałyście Panie wydane na funkcjonowanie prawie 28 tys. zł. Ja mam informacje od Pani dyrektor - przekonywała Justyna Jasińska, wprawiając w osłupienie czlonkinie zespołu.
Ostatecznie Leszczynianki złożyły petycję do rady gminy. Teraz pochyli się nad nią komisja. Jaki będzie dalszy los zespołu? Czy śpiewaczki dojdą do porozumienia z wójt Jasińską? Do tematu wrócimy.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.