Przez ostatnie kilka dni w okolicy nie mówi się o niczym innym, jak o nowo otwartej Biedronce. Właściciele małych sklepów do tej pory mogli mówić o prawdziwym eldorado, bowiem w południowej części miasta nie działał żaden market.
- Powstanie marketu to dla nas ogromny cios. Do tej było ciężko, ale teraz będzie dramatycznie. Małe osiedlowe sklepiki będą upadać jeden po drugim, aż nie chcę o tym myśleć - mówi właścicielka jednego ze sklepów spożywczych przy ulicy Jagiellońskiej.
W podobnym tonie wypowiadają się także pozostali sklepikarze z "Wenecji", którzy mówią o coraz mniejszej rentowności osiedlowego biznesu.
- Teraz tak ciężko o pracę. Jak sklepik nie będzie przynosił zadowalających zysków to prawdopodobnie zostanie zamknięty i wiele osób wyleci na bruk. Szkoda, że inwestuje się w obcy kapitał, a nie wspiera lokalnych przedsiębiorców - martwi się sklepikarka Janina Klofta.
Zdecydowanie bardziej pozytywnie o nowym markecie wypowiadają się mieszkańcy, którzy cieszą się, że teraz na duże zakupy nie będzie trzeba chodzić na drugi koniec miasta.
- Zarówno ja, jak i sąsiedzi jesteśmy bardzo zadowoleni. Do tej pory trzeba było jeździć do centrum, żeby zrobić większe zakupy. Teraz będzie można kupić wiele rzeczy praktycznie na własnym podwórku - chwali Justyna Iwanicka, mieszkająca przy ulicy Słowackiego.
Biedronka sprawiła także uśmiech na twarzach starszym mieszkańcom osiedla. - W okolicy nie ma żadnego sklepu, w którym można zrobić prawdziwe zakupy. W moim przypadku podróż autobusem na Oporowską to prawdziwa katorga, teraz przejdę przez ulicę i po problemie - cieszy się Edward Kamiński.
Market Biedronka przy ulicy Mickiewicza to czwarty sklep dyskontu Jeronimo Martins, jaki powstał w Kutnie. Pozostałe sklepy znajdują się przy ulicach Oporowskiej, Grunwaldzkiej i Łąkoszyńskiej. Niewykluczone, że kolejny market powstanie na osiedlu Tarnowskiego.