Do naszej redakcji napisała Pani Renata, która wczorajszy paraliż drogowy odczuła na własnej skórze. Wydarzenia na ul. Troczewskiego miały swojego cichego bohatera. Zdaniem naszej Czytelniczki jego postawa zasługuje na uznanie i rozgłos.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Cyberlove bez happy endu. Pani Marta dała się uwieść i straciła kilkanaście tys. zł!
- Moje auto na wysokości ulicy Wilczej nie było w stanie podjechać pod wzniesienie, a w pewnym momencie nawet zaczęło się zsuwać po oblodzonej jezdni.
Wtedy pojawił się bohater, używając łopaty z prawdopodobnie wykapaną ziemią, podsypal ją pod koła mojego auta, które natychmiast się zatrzymało, dosłownie kilka centymetrów od pojazdu za mną. Jakby tego było mało, ów bohater pomógł mi ruszyć udzielając wskazówek nt. prawidłowego postępowania przy ruszaniu, równocześnie popychając moje auto. Zorientowałam się, że bohaterem jest kierowca ciężarówki, która nie może podjechać do ronda przy ulicy Grunwaldzkiej - relacjonuje Pani Renata.
Po bezpiecznym dotarciu do domu kobieta poczuła wyrzuty sumienia i postanowiła wrócić na ul. Troczewskiego, by podziękować swojemu wybawcy. To, co zobaczyła na miejscu, wzbudziło w niej jeszcze większy szacunek wobec cichego bohatera.
- Czułam, że mojemu bohaterowi powinnam lepiej podziękować, w końcu uratował moje auto przed kolizją. Postanowiłam wrócić już bez auta na ulicę Troczewskiego, co ujrzałam? Tego samego Pana kierowcę, samotnie pomagającego pojazdom osobowym, autobusom pokonać drogę do ronda. Pan kierowca posypywał pod koła aut wykopaną ziemię, pomagał pchać pojazdy i rozsypywał ziemię w drugim kierunki, czyli do ul. Warszawskie Przedmieście, ponieważ pojazdy zsuwały się na oblodzonym asfalcie.
Pani Renacie udało się porozmawiać z kierowcą ciężarówki i podziękować mu za pomoc.
- Przy okazji dowiedziałam się, że Pan Michał nie może podjechać swoją ciężarówką pod wzniesienie i czeka na pomoc służb miejskich. Ciężarówka utknęła na środku ulicy, ponieważ Pan Michał musiał uciekać na jej środek, gdy dwa pojazdy zaczęły się ześlizgiwać w jego stronę. Widząc w jakim stanie jest droga, postanowił działać sam aby w miarę możliwości zapobiec kolizjom, szczególnie, że jego unieruchomiona ciężarówka przewozi materiały niebezpieczne. Dowiedziałam się też, że przemiły i uśmiechnięty Pan Michał jest też strażakiem ochotnikiem w OSP Korzeń, okolice Łącka, więc nie wyobraża sobie innego zachowania. Jestem zdania, że taką postawę należy wyróżnić. Znajomy mieszkający obok mówił mi, że ciężarówka dojechała do ronda dopiero po 4 godzinach walki - opowiada kutnianka.
Jak widać, by zostać bohaterem, nie potrzeba supermocy i peleryny. Panie Michale - szacun!
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.