Zakończyła się najbardziej wyczekiwana i jednocześnie chyba największa inwestycja w naszym mieście. Przebudowa placu Wolności na parking podziemny z placem spacerowym na górze. Jeśli ma być ona sukcesem, samo oddanie placu powinno być dopiero początkiem zmian w tym miejscu centrum miasta.
Nie wiem, czy wszyscy odbierają to tak jak ja, ale dla mnie jest tam na razie za dużo betonu. Na wizualizacji, jeszcze pół roku temu widocznej na bilbordach, widniał beżowy plac, ciepły, słoneczny, otoczony ze wszystkich stron zielenią. Na górze fontanny, które może i wieczorem będą się jako tako prezentowały ze względu na podświetlenie, ale w ciągu dnia, nawet słonecznego, wyglądają co najmniej smutno i ponuro.
Na wizualizacji widniały drzewa, których teraz nie ma. Zasadzono naprawdę sporo nowych i dość dość dużych drzew, co jest pozytywne, ale miną lata zanim zaczną wyglądać tak okazale jak na projekcie. Mimo to cały czas tli się we mnie nadzieja, że nie będzie tak strasznie. Gdy uruchomią wszystko, gdy postawią jakieś donice z kwiatami, gdy popłynie woda, a na betonowej płycie zacznie tętnić życie. Tu już widzę pole do popisu dla wszelkiej maści deskorolkowców, rolkowców itd.
W poniedziałek widziałem kilkanaście osób, które tam się zabawiały. Kutno do tej pory raczej nie rozpieszczało młodzieży pod tym względem. Królewska i Plac Piłsudskiego z kostką brukową, po której najlepiej jechać traktorem, wózki spacerowe fundują dzieciakom mikrouszkodzenia mózgu, kobiety łamią szpilki, a na rolkach można najwyżej zęby stracić…
Taki plac w takiej formie to gratka dla młodzieży, brakuje tylko ławek, żeby można było posiedzieć. Co ciekawie, na grupie Kutno na Facebooku coraz więcej osób zaczyna się przekonywać, że nie jest tak źle. Z ciekawością zerkam na wszelkie pomysły i opinie ludzi. Szczególnie spodobało mi się stwierdzenie, że taki plac to pole do popisu dla różnej maści projektantów. Mamy teraz powierzchnię, na której można stawiać kwietne donice, pylony, różnorodne wystawy, a w wakacje deszczownice.
Na szarych murach mogą powstać ciekawe graffiti… a można też zasadzić bluszcz w donicach, doczepić siatkę i pnącza mogą zmienić szary bunkier w zieloną kostkę. Jeśli dodamy do tego spływającą po roślinach wodę, to okaże się że mikro-klimat w centrum miasta nie będzie taki najgorszy. Podsumowując, niby prace zostały zakończone, ale zdecydowanie na tym nie koniec. Traktujmy ten plac jako wstęp do dalszych działań, nowych możliwości, na którym mogą zakwitnąć fajne pomysły. Oby się udało. I tym pozytywnym akcentem zakończmy narzekanie. Rozpocznijmy oczekiwanie na pełną wiosnę i dalszy rozwój sytuacji.
Andrzej Wastowski
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.