Piłkarze Grembacha rzucili się do odrabiania strat, ale grający bardzo mądrze łęczycanie, przeprowadzali groźne kontry. Doskonałych sytuacji nie potrafili wykorzystać Jasiński (sam na sam z bramkarzem), Kaźmierczak, Sobalczyk, czy też Zamiar, którzy pudłowali w stuprocentowych sytuacjach. Gdyby ich strzały były bardziej precyzyjne, to tego meczu łęczycanie nie powinni przegrać.
Po kilku minutach sprawdziła się stara piłkarska prawda; niewykorzystane sytuacje mszczą się. W 11 minucie fatalny błąd popełnił łęczycki bramkarz Łukasz Groszak. Wybiegł do piłki na siódmy metr i minął się z nią. Taką kuriozalną sytuację wykorzystał Marciniak strzelając do pustej bramki.
Groszak od kilku spotkań ligowych wspaniale broni łęczyckiej bramki. Ten błąd na pewno nie wpłynie na jego dalszą grę, ale łęczycanin przez kilka minut rozpamiętywał nieszczęsną interwencję. Rozpamiętywali ją chyba także pozostali piłkarze Hurtapu, którzy potrafili sobie narzucić styl gry Grambacha. Zgierzanie widząc, że łęczycanie są zdeprymowani stratą bramki poszli za ciosem i w 16 minucie Matusiak, płaskim strzałem po raz drugi pokonał Groszaka.
Trener Antos wycofał bramkarza, a łęczycanie rozgrywali hokejowy „zamek”. Robili to jednak bardzo wolno i często tracili piłkę. Tylko błyskawiczny powrót do bramki Sobalczyka i jego fantastyczna interwencja sprawiła, że łęczycanie w końcówce pierwszej połowy nie stracili trzeciego gola.Na 12 sekund przed gwizdkiem sędziego w doskonałej sytuacji znalazł się Robert Hyży. Po jego strzale piłka nie znalazła jednak drogi do bramki.
W drugiej połowie, trener Antos postawił wszystko na jedną kartę. Łęczycanie wycofali bramkarza, ale grając w przewadze narażali się na kontry. Po jednej z nich Pawłowski ratował zespół przed utratą bramki wybijać piłkę z linii bramkowej ręką. Po rzucie karnym zrobiło się 3:1.
Łęczycanie nadal rozgrywają piłkę w „zamku” i po strzale Sobalczyka i dobitce Hyżego zmniejszają rozmiary porażki. Szczęście tego dnia było jednak po stronie zgierzan. Czekalski trafił w poprzeczkę, Kaźmierczak strzelił kilka centymetrów obok bramki, Widzicki trafił w słupek. W 33 minucie piłkę stracił w środku pola Sobalczyk i Matusiak skierował ją do pustej bramki. Kopia tej sytuacji miała miejsce w 36 minucie. Tym razem do pustej, łęczyckiej bramki, piłkę posłał Olejniczak
Łęczycanie zagrali najsłabszy mecz w sezonie. To nie był ten agresywny i waleczny zespól z meczów z Pogonią Szczecin, Jango Katowice, czy Akademią Słowa Poznań. Łęczycanie będą musieli przemyśleć swoją postawę w tak prestiżowym meczu, jakim są derby naszego województwa. Dobrze, że jest czas na wyciągnięcie odpowiednich wniosków.