– Siedzieliśmy z żoną na kanapie, a nagle z sufitu zaczęła lecieć woda. Poszedłem na pierwsze piętro sprawdzić, co się dzieje i moim oczom ukazały się płomienie oraz mnóstwo dymu. Sąsiad gasił palący się fotel – relacjonuje p. Kośmider, mieszkający na parterze.
Dramatyczne sceny rozegrały się także na drugim piętrze. Kobieta w obawie o swoje życie uciekła z mieszkania przez okno i po parapecie przeszła do swojej sąsiadki.
– Ogień wdarł się na nasz balkon. Wołałam o pomoc strażaków, którzy rozkładali na dole drabinę, ale w takim hałasie nikt mnie nie słyszał. Musiałam przejść po parapecie, bo inaczej spaliłabym się żywcem. To był jakiś koszmar – mówi ze łzami w oczach Beata Wiankowska.
Zadymienie budynku było tak duże, że strażacy zmuszeni byli użyć izolacyjnych masek tlenowych, a następnie specjalistycznych wentylatorów. Z mieszkania, w którym wybuchł pożar wyniesiona została butla z gazem, którą schłodzono na zewnątrz.
Na szczęście w pożarze nikt poważniej nie ucierpiał.
– Kilku mieszkańców bloku, w którym doszło do pożaru uskarżało się na niedrożność dróg oddechowych. Na miejsce zostało wezwane pogotowie ratunkowe, ale obyło się bez osób rannych – mówi mł. kpt. Zdzisław Pęgowski, rzecznik prasowy PSP w Kutnie.
Akcja gaśniczo–ratownicza trwała przeszło dwie godziny. Straty oszacowano na ponad 100 tys. złotych. Okolicznościom pożaru prawdopodobnie przyjrzy się kutnowska policja.