Na początku każdy z kandydatów zaprezentował w skrócie swój program wyborczy.
- Chciałbym, aby miasto było bogate i ludzie także, a poziom i jakość życia mieszkańców poprawiały się. O tym decyduje gospodarka, system podatkowy dla przedsiębiorstw oraz budowa infrastruktury tam, gdzie jest potrzebna inwestorom. Planuję dalszy rozwój strefy przemysłowej. To dzięki ludziom pracującym budżet miasta powiększa się - mówi Zbigniew Burzyński, urzędujący prezydent.
Rozwój strefy na Sklęczkach krytykuje Jerzy Pawlak. - Trzeba zadbać w sferze podatkowej o inwestorów lokalnych, a nie tych w strefie, którzy uprawiają XIX-wieczny kapitalizm. To jest skandal, by takie zakłady istniały. Lokalny biznes od dłuższego czasu nie otrzymuje należytego wsparcia.
Jerzy Runiński stawia na określenie nadrzędnych celów, którymi będzie kierować się miasto. - Nie obiecuję, że zrobimy jeszcze jedną drogę czy przekopiemy trawnik. Proponuję taki system, który wyważy największe potrzeby miasta. Głęboko rozważymy system podatkowy. Przyjrzymy się systemowi komunikacji. Określimy, co jest priorytetem, a co można wykonać w dalszej kolejności.
Podczas prezentacji kandydatów padały również zapowiedzi konkretnych inwestycji, jak uporządkowanie terenów wzdłuż Ochni, budowa centrum handlowego przy Podrzecznej czy modernizacja kanalizacji deszczowej. Przedsiębiorcy zapytali więc, skąd kandydaci zamierzają finansować swoje pomysły.
- Jedyną nadzieją są fundusze unijne. Trzeba nimi dysponować tak, aby się nie skończyły oraz składać jak najwięcej wniosków i robić to terminowo - twierdzi Dorota Wojtczak.
- Te środki kiedyś się skończą - ripostuje Bartosz Serenda. - Ja zapewniam, że będziemy racjonalnie gospodarować środkami finansowymi. Postawimy na szerokie konsultacje. Sprawdzimy, co gdzie jest potrzebne.
- Coraz trudniej będzie nam sięgać po środki unijne - potwierdza Jerzy Runiński. - Musimy gospodarować tym, co mamy. Zarządzanie miastem to nieustanny wybór większego dobra, a częściej mniejszego zła.
Zdaniem Jerzego Pawlaka, miasto musi się rozwijać i to w szybszym tempie, niż do tej pory. - Wtedy dochody miasta wzrastają. Chcę też sięgnąć po zasoby naturalne znajdujące się pod naszym miastem, jak wody geotermalne i gaz ziemny.
Konrad Kłopotowski zamierza postawić na niższe podatki dla inwestorów, co w efekcie ma zwrócić się dzięki zwiększeniu liczby miejsc pracy. - Dla każdego podmiotu mniejszy podatek od nieruchomości to duża oszczędność, a co za tym idzie, możliwość zatrudnienia dodatkowej kadry. Zbyt wysokie podatki lokalne hamują przedsiębiorczość. Dodatkowo zwracam uwagę na potrzebę rozwoju funduszu pożyczkowego oraz funduszu poręczeń kredytowych dla małych i średnich przedsiębiorstw, a także promocję gospodarczą naszego miasta.
Urzędujący prezydent Burzyński uznaje z kolei, że wysokie podatki w Kutnie to mit. - Plasujemy się na poziomie średnim. Podatki wzrastają u nas nieco poniżej inflacji. Dochody Kutna zwiększają się dzięki nowym zakładom wielkopowierzchniowym. Inwestorom kończą się ulgi. Na przestrzeni lat zwiększył się też wpływ z podatku PIT i CIT. Chcemy rozwijać strefę przemysłową, bo zależy nam na dobrych firmach z dużych grup kapitałowych, które chcą płacić podatki. Mali przedsiębiorcy tego unikają - twierdzi Z. Burzyński. - Trzeba poza tym sięgać po kredyty, pożyczki i być może obligacje. Nie mówmy natomiast o środkach unijnych, bo już za rok może ich zabraknąć.
