Jednym z takich miejsc jest podkutnowskie Grodno, gdzie od lat młodzież, a nawetrodziny z dziećmi zażywają kąpieli, jakby nie zdając sobiesprawy jak bardzo narażają swoje zdrowie, a nawet życie.
Skok do wody na niestrzeżonym kąpielisku może prowadzić do trwałegokalectwa, a utrata dna pod stopami często kończy się utonięciem.
- W ubiegłym roku naterenie powiatu doszło do kilku utonięć na dzikichkąpieliskach. Ich przyczyną był alkohol oraz brawura - mówi Paweł Witczak, oficer prasowy KPP w Kutnie.
Mimo apeli policji o ostrożność w kwestii niestrzeżonych kąpielisk, nic się nie zmienia.
- Na najbliższestrzeżone kąpielisko trzeba by jechać pod Gostynin. Żeby tamdojechać trzeba się liczyć z wydatkiem i stratą czasu. Na Grodnodojadę w 15 minut, a na dzieciaki uważam. Co złego może im sięstać? - mówi jeden z naszych rozmówców, pewny swych pływackich umiejętności.
Młodzi ludzie, którzyzamiast strzeżonych kąpielisk wybierają żwirownie swój wybórusprawiedliwiają na różne sposoby.
- Powiedziałam rodzicom, że jestem w parku. Na basenie jest ratownik, który cały czas marudzi. Tutaj mogę skakać do wody i nikt nie będzie mi truł nad uchem - mówi 16-letnia Dominika, którą spotkaliśmy przy stawie we Florku.
- Tu w spokoju możnawypić kilka piwek i rozpalić grilla. Nikt nie marudzi -dodają koledzy Dominiki sięgając po kolejne piwo.
W tym roku na terenie Kutnautonęła już jedna osoba, a kolejna uszła z życiem tylko dziękipomocy udzielonej przez ratowników śmigłowca medycznego. Jakibędzie tegoroczny bilans ofiar dzikich kąpielisk przekonamy sięna koniec wakacji.