WydarzeniaNajprościej byłoby odpowiedzieć kultowym "Róbta co chceta" i zwyczajnie zamknąć temat. Bo ani zagorzałych miłośników WOŚP-u, ani tych, którzy w największej polskiej akcji charytatywnej widzą jedynie zbijany kapitał "resortowego dziecka", do zmiany poglądów przekonać nie sposób. Założyciel i główny dyrygent Orkiestry wydaje się dziś gubić rytm, zamieniając wielkie granie w przeboje dla "fajnopolaków", które w uszach tych "prawdziwych patriotów" stały się zwykłą kakofonią. Tylko, czy nie jest to przypadkiem zaledwie czubek góry lodowej? Bariera dzieląca adwersarzy Jerzego Owsiaka od jego apologetów nie jest przecież jedyną, ani największą, jaką zbudowaliśmy sobie w III RP.
Jest początek lat 90, w Polsce piszczy bieda, a z ekranów wysłużonych orionów coraz jaśniej błyszczy gwiazda jąkającego się, choć charyzmatycznego dziennikarza w czerwonych okularach. Na antenie TVP2 stara się ubarwić szare życie Polaków, przyciągając ich przed odbiorniki hasłem "Róbta co chceta, czyli rockndrollowa jazda bez trzymanki".
Służba zdrowia jest w tym czasie odbiciem kondycji polskiej g