O tych dość niepokojących wieściach donoszą rodzice dzieciaków narzekając na niską liczbę maluszków uczęszczających w zajęciach przedszkolnych. W ostatnim tygodniu frekwencja miała sięgać maksymalnie 50 proc. wszystkich przedszkolaków, a w poszczególnych grupach pojawiać się miały nawet jedynie 2-3 osoby. Dzieciaki zamiast bawić się ze swoimi rówieśnikami i uczyć zostają w domach za decyzją rodziców, którzy nie chcą narażać ich na chorobę, o ile już nie zdążyły się zarazić.
Dane zgromadzone przez ostatnie tygodnie przez Powiatową Stację Sanitarno-Epidemiologiczną w Kutnie idealnie to potwierdzają. Wśród dzieci do lat 14, w tym również przedszkolaków, od początku lutego odnotowano 95 osób chorych na grypę oraz z objawami grypodobnymi, które również stanowią spore zagrożenie. Śmiało można twierdzić, że to właśnie wirus stoi za dość wysoką absencją w przedszkolach. Za taki stan rzeczy odpowiedzialność ponoszą niekorzystne warunki pogodowe, a ściślej bardzo niskie temperatury sprzyjające rozwojowi wirusów, na które to najmłodsi są szczególnie podatni.
- Rzeczywiście liczba dzieci jest ostatnio zmniejszona, ale w maluszkach nie jest aż tak źle. Sytuacja wygląda nieco gorzej wśród grupy 4-latków. Procentowo wygląda to tak, że odnotowujemy około 50-procentową absencję wśród przedszkolaków. Najpewniej przyczyną są panujące w ostatnim czasie mrozy i myślę, że też zachorowania na grypę, czy też objawy grypopodobne - mówi nam wicedyrektor Przedszkola Miejskiego "Promyczek", Jadwiga Karbowa.
Podobną sytuację można dostrzec w "Niezapominajce", jednak w tej placówce to w tych najmłodszych grupach pojawia się mniej dzieciaków. Jak informuje dyrektor przedszkola spadek frekwencji jest zauważalny, lecz liczba nieobecności nie jest rekordowa.
Jak przekonują powszechnie lekarze i pracownice stacji epidemiologicznych, ważne jest, by nie chodzić z grypą, a wyleżeć i wypocić ją w ciepłym łóżku, przynajmniej przez trzy dni. Profilaktycznie można się przeciwko niej zaszczepić, pod warunkiem, że jesteśmy jeszcze zdrowi.