reklama

Laptop dla każdego radnego. Za nasze!

Opublikowano:
Autor:

Laptop dla każdego radnego. Za nasze! - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WydarzeniaTego jeszcze nie było! Prezydencki radny Grzegorz Chojnacki proponuje, aby z publicznych pieniędzy kutnowski magistrat zakupił laptopy dla miejskich radnych. Uważa, że przenośne komputery przyniosłyby ogromne oszczędności. Nie trzeba byłoby bowiem kserować materiałów na sesje czy posiedzenia poszczególnych komisji.– To absurdalny pomysł – komentują pomysł kutnianie, opozycja i część radnych wspierających prezydenta.

– Każdego roku gromadzimy olbrzymią ilość papieru – mówi Grzegorz Chojnacki. – Przed każdą sesją otrzymujemy pokaźne pliki materiałów. Dostarczane są nam również przed posiedzeniami poszczególnych komisji. Później nie wiadomo co z tym robić, ja przechowuję dokumenty w piwnicy. A przecież na to też wydawane są pieniądze i to niemałe, jakieś 40 tys. zł w skali roku. Papier, tonery, konserwacja drukarek, kserokopiarek – to wszystko kosztuje. Za tę kwotę można by kupić przyzwoite laptopy z oprogramowaniem – dodaje radny, znany z zamiłowania do komputerów.

Z wyliczeń radnego wynika, że laptopy przyniosłyby oszczędności w wysokości 120 tys. zł w skali całej kadencji. Tymczasem jak wynika z danych magistratu, przygotowanie dokumentacji dla radnych to wydatek 10 tys. zł rocznie.

Kontrowersyjny pomysł wzbudził ogromne emocje.

– Radni mogą kupić sobie laptopy, ale za pieniądze pochodzące z diet – uważa Bartosz Serenda, radny miejski. – Idąc tym tropem można by zaproponować zakup samochodów dla radnych, a przecież nie o to chodzi.

– Jestem przeciwny. W mieście jest o wiele więcej pilniejszych wydatków. Radni mają służyć mieszkańcom – twierdzi Jacek Sikora, przewodniczący Rady Miasta.

W mniej zdecydowany sposób wypowiada się prezydent Zbigniew Burzyński.

– Trudno jednoznacznie ustosunkować się do tego pomysłu, nie odbyła się rzeczowa dyskusja w tej sprawie – mówi.

Inicjatywa „laptopy dla radnych” nie podoba się również mieszkańcom.

– To byłaby totalna przesada i bizancjum władzy – mówi Irena Walczak, emerytka. – Ludzie nie mają pieniędzy na chleb. Kilka dni temu zostałam poproszona przez znajomą o pożyczkę na pieczywo, bo nie miała co dać jeść dzieciom.

Maciej Ligęza, również sceptycznie podchodzi do tego tematu.

– Czemu z pieniędzy podatników miałoby się płacić za laptopy? W końcu mogą kupić sobie sprzęt z niemałych wcale diet – mówi.

Artykuł ukazał się w dzisiejszej "Gazecie Lokalnej".

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE