Ze szpitala na ulicę
Do zdarzenia doszło 2 czerwca, ok. godz. 22:00. Pan Ryszard (nazwisko do wiadomości redakcji) został przewieziony do Kutna ze szpitala w Hamstad w Szwecji (transport zorganizował tamtejszy szpital). Kilka dni wcześniej mężczyzna doznał udaru, w związku z czym ma częściowo niewładną prawą część ciała, problemy z utrzymaniem równowagi, określeniem odległości i dystansu oraz problemy z komunikacją z powodu zaburzenia mowy.
Jak relacjonuje jego córka, Pani Agnieszka, w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym odmówiono przyjęcia schorowanego mężczyzny.
- Mimo wskazań medycznych, posiadanej dokumentacji medycznej oraz zaaranżowanego przez Szwecję transportu, mojemu ojcu, odmówiono przyjęcia do szpitala a wręcz pozostawiono go bez jakiejkolwiek pomocy w przedostaniu się do domu. Po prostu zostawiono go pod szpitalem samego w środku nocy - żali się kobieta.
Jak słyszymy, lekarz dyżurny kategorycznie odmówił zbadania oraz przyjęcia Pana Ryszarda na oddział, tłumacząc się że nie musi i nie będzie czytać dokumentacji wypełnionej w języku angielskim lub szwedzkim. Zalecił za to zgłoszenie się do lekarza rodzinnego z prośbą o skierowanie do szpitala. Taka decyzja dla Pani Agnieszki jest niezrozumiała. Kobieta przekonuje bowiem, że lekarz opiekujący się jej tatą w Szwecji, podczas rozmowy telefonicznej zaznaczał, że Pan Ryszard musi trafić bezpośrednio do szpitala, w celu dalszej diagnostyki obrażeń oraz rozpoczęcia rehabilitacji.
Działaniami kutnowskiego personelu mieli być zniesmaczeni także medycy ze Szwecji.
- Lekarz organizujący przejazd taty ze szpitala w Szwecji stwierdził, że jeszcze nigdy nie spotkał się z taką niechęcią w kwestii odbioru pacjenta i brakiem podjęcia jakiejkolwiek współpracy w tym temacie. Mimo licznych prób kontaktu w celu zorganizowania detali podróży, ani razu pracownicy szpitala w Kutnie nie próbowali współpracować, twierdząc że nie leży to w ich kompetencjach.
Uchybienia i formalności. Sprawa pod lupą NFZ
Pani Agnieszka, w imieniu ojca, złożyła skargę do Kutnowskiego Szpitala Samorządowego oraz do łódzkiego NFZ. Kutnowska placówka przeanalizowała sprawę oraz poprosiła o złożenie wyjaśnień lekarzy dyżurujących. KSS potwierdza, że Pan Ryszard został przywieziony na SOR, jednak nie został zarejestrowany w systemie ewidencjonującym pacjentów. Powodem miały być uchybienia formalne.
Jak wynika z odpowiedzi szpitala, jednym z takich uchybień był brak skierowania do Oddziału Rehabilitacji Poudarowej. Placówka powołuje się przy tym na Ustawę o Ratownictwie Medycznym, która mówi, że pacjent ma prawo do skorzystania z pomocy medycznej jedynie w sytuacji nagłego pogorszenia stanu zdrowia lub w przypadku skierowania do konkretnego oddziału szpitalnego. Powinien również posiadać skierowanie wypisane przez lekarza kierującego. Kutnowski szpital podkreśla, że tego typu formalny wymóg jest podstawą do skutecznego rozliczenia świadczenia medycznego z Narodowym Funduszem Zdrowia.
Niedopełniona miała być też procedura przekazywania pacjenta z placówki do placówki, która wymaga ustawowego uzgodnienia imiennego pomiędzy lekarzem wysyłającym pacjenta oraz lekarzem przyjmującym. Ponadto, w opinii KSS, wypisanie pacjenta z placówki neurologicznej w Szwecji pozwala na stwierdzenie, że jego stan ogólny nie stwarzał zagrożenia życia. Placówka wskazuje również na brak jasno przetłumaczonej dokumentacji medycznej, wskazującej kierunek dalszego leczenia pacjenta.
Szpital przekonuje, że decyzja lekarza SOR o odmowie przyjęcia Pana Ryszarda na Oddział Neurologiczny była słuszna. Podobnego zdania miała być też ordynator, która oceniła, że pacjent nie kwalifikował się do pobytu stacjonarnego i może realizować rehabilitację neurologiczną w warunkach ambulatoryjnych.
Powyższe tłumaczenia, w opinii Pani Agnieszki, niczego nie wyjaśniają.
- Nie odniesiono się w ogóle do kwestii pozostawienia pacjenta po udarze samego w nocy bez poinformowania rodziny, oraz do kwestii tego, że transport ze Szwecji organizowany był pomiędzy szpitalami, bez udziału rodziny. Nie odpowiedziano też czemu pracownicy szpitala nie chcieli pomóc stronie szwedzkiej w dopełnieniu formalności, mimo kilkunastu prób kontaktu zarówno ze strony lekarzy, jak i nawet pielęgniarki, która posługiwała się językiem polskim, aby ułatwić proces - wylicza Pani Agnieszka.
Jakie wnioski wyciągnie Narodowy Fundusz Zdrowia? Czy doszło do uchybień ze strony kutnowskiego szpitala? Do tematu wrócimy.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.