Jacek Wasiak od ponad 20 lat jest nałogowym palaczem. Jak mówi, chętnie zerwałby z nałogiem. Liczy, że podwyżka akcyzy skutecznie wyleczy go z papierosów, a pali niemało, bo 2,5 paczki dziennie.
- Policzyłem sobie, że na tytoń wydaję 700 zł miesięcznie. W skali roku to daje 8400 tys. zł. Za tę kwotę można kupić auto. Wiele razy próbowałem rzucić palenie. Najdłużej wytrzymałem 6 tygodni - mówi mężczyzna.
Ministerstwo finansów 15-procentową podwyżkę motywuje m.in. tym, że od 2009 nie podnoszono tego podatku.
- To nie oznacza jednak, że od 5 lat nie wzrosły ceny wyrobów alkoholowych. Hurtownie narzucały swoje stawki za każdym razem, gdy do góry poszła benzyna czy energia. Wzrosły przecież koszty produkcji - mówi Anna Zawadzka, właściciela pubu Hades.
Ministerstwo Finansów liczy, że zmiana przyniesie budżetowi państwa dodatkowe pieniądze.
- Wzrost akcyzy na alkohol etylowy może oznaczać około 780 mln zł dodatkowych środków w stosunku do wpływów z 2012 r. Szacujemy, że półtoralitrowa butelka wyrobu spirytusowego o mocy 40 proc. wzrośnie o ok. 1,80 zł, a paczka papierosów o złotówkę - poinformowało nas biuro prasowe Ministerstwa Finansów.
.Marzena Tyrańska, właścicielka sklepu z alkoholami przy ul. Skłodowskiej, uważa, że wzrost akcyzy wzmocni szarą strefę.
- Takimi posunięciami rząd nie wspiera przedsiębiorców, którzy działają legalnie. Ludzi nie będzie stać na papierosy i alkohol, dlatego coraz częściej będą sięgać po produkty niewiadomego pochodzenia. To smutne, że nikt w Warszawie nie myśli logiczne - mówi kutnianka.