Wyczuwalny fetor nie daje o sobie zapomnieć, a mieszkańcy są bezradni. Kutnianie znów alarmują o niepokojącej sytuacji, m.in. za pomocą portali społecznościowych.
Czy istnieje choć cień szansy na to, że wychodząc rano do pracy lub spacerując w okolicach Toruńskiej oddychanie przestanie wywoływać odruchy wymiotne? O ile zimą smród jest w miarę znośny, latem już tak kolorowo nie będzie. Obok tej kwestii nie przeszedł obojętnie radny Zenon Kurczewski.
- Chcemy uzyskać rzetelną informację w sprawie smrodu z Zoriny, której oczekują również mieszkańcy - mówił radny.
Odpowiedź prezydenta niestety nie była zbyt pokrzepiająca. Brak odpowiednich uprawnień nie pozwala na podjęcie działań ze strony Urzędu Miasta. Jedyną deską ratunku może być Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska. Ale i to nie musi wcale oznaczać rozwiązania problemu, bowiem smród nie utrzymuje się przez cały czas. Przypadek może spowodować, że akurat podczas kontroli WIOŚ fetor nie będzie wyczuwalny.
- Na smród z Zoriny jesteśmy bezsilni, przecież nie zamkniemy zakładu, bo nie mamy takich uprawnień. Tylko WIOŚ może pomóc, więc piszemy pisma. Tyle, że smród nie występuje w sposób ciągły, przyjedzie WIOŚ i jest wszystko dobrze. Oni idą w zaparte, może coś przypadkowo, gdzieś coś i tyle - mówił Zbigniew Burzyński.
Podoczyszczalnia umieszczona na terenie firmy miała problem wyeliminować. Okazało się jednak, że nie spełnia jednak swoich funkcji i to ona jest przyczyną odoru. Próby pozbycia się źródła smrodu podejmowane były przez władze miasta jeszcze w lipcu ubiegłego roku. Prezydent wystąpił wówczas do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Łodzi Delegatura w Skierniewicach z wnioskiem o przeprowadzenie kontroli na terenie mleczarni. Miała ona obejmować zakres gospodarki ściekami i osadami. Dwukrotna interwencja inspektoratu w Spółdzielni Mleczarskiej, podczas której sprawdzano także czy zakład wylewa ścieki przemysłowe do kanalizacji deszczowej nic nie udowodniła. Nie znaleziono niezgodności z projektem co do wykonania podoczyszczalni.
- Druga sprawa, że już ze trzy lata robiona jest ustawa odorowa. Ogólnopolskie stowarzyszenie samorządów zwróciło się do ministerstwa o przyspieszenie prac, żeby ustawa wreszcie weszła w życie. Możemy tylko nękać firmę pismami - dodaje włodarz.
Głosu w sprawie nie omieszkała zabrać również Joanna Podemska, która powiedziała kilka słów o ustaleniach, które miały miejsce podczas spotkania z prezesem Zoriny. Jak podkreślała, jest on otwarty na problem.
- Pan prezes doskonale rozumie sytuację. Wezwał osoby odpowiedzialne za budowę podoczyszczalni, trzeba powiedzieć stanowczo, że to wina Zoriny. Mają być zamontowane dodatkowe filtry. Pan prezes jest ze Zgierza, więc może nie jest do końca świadomy, jak wygląda sytuacja na co dzień na miejscu, dlatego monituję go SMS-ami jak tylko dostanę informację od mieszkańców, że śmierdzi. Non stop są takie telefony - powiedziała Joanna Podemska.
Czy rzeczywiście prezes zakładu "czuje" temat? Mieszkańcy i miasto czekają na dalszy rozwój sytuacji.