Mirosława Młodzińska, właścicielka jednego z punktów sprzedaży węgla potwierdza, że surowca brakuje.
– Zainteresowanie kupnem węgla jest ogromne. Ludzie przychodzą i pytają o opał, ale odsyłam ich z kwitkiem. Miału nie mam już od dawna, a na węgiel trzeba czekać 3-4 tygodnie. Sytuacja w tym roku jest dramatyczna, bo przyszły mrozy, a wiele osób nie ma surowca – mówi szefowa składu.
W najtrudniejszym położeniu są Ci, którzy sami muszą ogrzać mieszkanie czy dom. Marian Jaśkowski, mieszkający w domku jednorodzinnym, od kilku dni próbuje kupić surowiec.
– Na ogrzanie domku jednorodzinnego potrzebuję około czterech ton węgla. Przyszła zima, a opał jest coraz trudniej dostępny. Nie wiem, co będzie za kilka tygodni jak przyjdą prawdziwe mrozy. W tym roku nie dość, że trzeba długo czekać na dostawę surowca to jeszcze ceny są bardzo wysokie – denerwuje się pan Marian.
Właściciele składów nie mają pojęcia, co jest powodem mniejszych dostaw. A problemy z zakupem surowca sprawiają, że ceny rosną. Za tonę węgla grubego trzeba zapłacić 700 złotych, za eko-groszek 720-740 złotych, a za „orzech” aż 750zł.
– Ceny rosną bardzo szybko, ale nie mam na to żadnego wpływu. Latem było taniej o około 200 złotych. Co bardziej przezorni już wtedy zabezpieczyli sobie opał na zimę – przyznaje M. Młodzińska.
Artykuł ukazał się w "Gazecie Lokalnej" nr 82