- O tej porze roku zawsze nasila się problem związany z ukąszeniami przez owady. Należy pamiętać, żeby nie popadać od razu w panikę i zachować należyty spokój. Nie każdy kontakt z pszczołami musi być groźny dla życia. Zamiast od razu wzywać pogotowie, czasem wystarczy sięgnąć po środki dostępne w aptekach bez recepty - mówi lek. med. Krzysztof Napora z kutnowskiego szpitala. - Oczywiście zdarzają się przypadki, że pacjenci są kierowani nawet na OIOM albo oddział internistyczny, ale sytuacja gdy wstrząs anafilaktyczny jest naprawdę silny to skrajność - dodaje.
Mnóstwo zgłoszeń związanych z uciążliwymi owadami otrzymują także strażacy. Niestety, tylko mała część kończy się interwencjami. Jaki jest tego powód?
- Wysyłamy zastępy tylko w sytuacjach realnego zagrożenia życia. Najczęściej są to interwencje na terenach szkół czy innych instytucji państwowych. Inaczej wygląda sytuacja w kwestii prywatnych posesji, gdzie usuwanie gniazd pszczół leży w gestii właścicieli elewacji. Wtedy najczęściej wzywani są fachowcy, którzy zajmują się dezynsekcją - objaśnia kpt. Piotr Marzec, rzecznik prasowy PSP w Kutnie.
Koszt usunięcia bądź przeniesienia gniazda nie jest drogi i oscyluje w granicach 100 złotych. Jak mówi Józef Matusiak z kutnowskiej firmy zajmującej się m.in. dezynsekcją, zainteresowanie jest spore.
- Teraz, gdy robi się cieplej pszczoły, trzmiele i szerszenie są bardzo aktywne. Tworzą swoje gniazda w różnych miejscach, które często przeszkadzają ludziom. Wtedy jesteśmy wzywani i opryskujemy źródło niebezpieczeństw - mówi pan Józef. - Należy być ostrożnym, bo igrając z tzw. królową, rój pszczół może być ekstremalnie agresywny wobec ludzi. Wtedy tylko krok od tragedii - dodaje.
Artykuł ukazał się w dzisiejszej "Gazecie Lokalnej".