reklama

Pani dziecko się dusi!

Opublikowano:
Autor:

Pani dziecko się dusi! - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WydarzeniaPiękne mamy - z pięknymi dziećmi, w pięknych chustach i nosidłach - pięknie wyglądają również na ulicach Kutna. Wszystko to piękne i dobre pod warunkiem, że właściwe. Wiele osób ma co do tego duże wątpliwości...- Pani dziecko się dusi! Będzie miało chory kręgosłup! Pani zaraz się przewróci na lodzie i upadnie na dziecko! Pani będzie miała chory kręgosłup!Co jest więc prawidłowe, a co nie? O opinie poprosiliśmy specjalistę z zakresu fizjoterapii Annę Kaczorowską.

Jest tak bogata oferta wózków dla dzieci, w którym maluchy będą mogły wygodnie spędzać czas? Czy warto w ogóle nosić dzieci w nosidełkach, lub chustach?

Jak najbardziej warto, ponieważ korzyści z tego płynących jest tak wiele, że nie sposób o nich wszystkich powiedzieć. Noszenie daje maluchy poczucie bliskości i pełnego niezakłóconego bodźcami zewnętrznymi poczucia bezpieczeństwa. Przed narodzeniem ciało mamy uczestniczy w każdym ruchu dziecka. W wielu kulturach nowo narodzone dziecko cały czas przebywa przytulone do mamy, w nocy śpi razem z nią, w dzień uczestniczy w wykonywanych przez nią czynnościach życia codziennego. Tak wychowywane dzieci mniej płaczą, a ulewanie i kolki są im niemal nieznane.

Ale taki model nie jest powszechny w naszej kulturze. Można się bez niego obyć. Coś jeszcze za tym przemawia?

Noszenie w chuście pomaga budować bliskość, dziecko czuje się bezpiecznie, a rodzic swobodnie może funkcjonować, gdyż jego ręce są wolne. Nosząc swoje dziecko , rodzice uczą się szybciej rozpoznawać, reagować i zaspokajać potrzeby dziecka, które staje się spokojniejsze i mniej płacze. Dzięki temu rodzice stają się bardziej pewni siebie, a przez to mniej zestresowani i spokojniejsi.

A fizycznie?

Noszenie wspiera nie tylko rozwój emocjonalny dziecka, ale także stymuluje jego zmysły np. błędnik poprzez kołysanie i bujanie (zmysł równowagi), poczucie trójwymiarowości, wzrok, słuch, węch, dotyk (skóra jest przecież największym organem człowieka w swoim rozwoju embrionalnym ściśle związana z układem nerwowym). Przeprowadzone w 1986 roku badania na grupie 99 matek z dziećmi (opisane w Pediatrics) pokazało, że noszenie dzieci przynajmniej przez 3 godziny dziennie redukuje płaczliwość i marudzenie maluchów o 43% podczas dnia i o 51% w nocy.

Ma to coś wspólnego z "kangurowaniem"?

Najwłaściwszym i najbardziej naturalnym otoczeniem wcześniaków jest właśnie ciało rodziców, które chroni go przed nadmiarem bodźców, których dziecko nie jest jeszcze w stanie przekształcić, zasypia w bezpiecznym, znanym otoczeniu chroniąc się w ten sposób przed przestymulowaniem.

Od czego zacząć?

Na początek musimy być pewni, że z naszym dzieckiem jest wszystko w porządku, nie ma zaburzeń napięcia mięśniowego ani asymetrii. Najlepiej skonsultować się z dobrym pediatrą lub fizjoterapeutą specjalizującym się w rehabilitacji dzieci. Następnym etapem jest wybór formy noszenia: chusta lub nosidło. Osobiście polecam chusty, ponieważ są dużo bardziej fizjologiczne i zapewniają prawidłowe podtrzymanie całego kręgosłupa maluszka w jego naturalnej krzywiźnie. W chuście materiał rozłożony jest na dużej powierzchni (od kolanka do kolanka). Pozwala to na prawidłowe ułożenie głowy kości udowej względem panewki i zapobiega w ten sposób dysplazji stawów biodrowych u niemowląt, a także może wspierać końcową fazę jej leczenia.

Dobierając wiązanie do wieku dziecka oraz indywidualnych upodobań możemy bardzo precyzyjnie dostosować jego pozycję do tego co podczas noszenia jest najważniejsze, a więc do ustawienie kręgosłupa, miednicy, stawów biodrowych oraz główki, a także do naszego komfortu noszenia. Pamiętajmy, że noszenie dziecka w chuście jest z korzyścią nie tylko dla dziecka, ale i dla noszącego (odciążenie kręgosłupa, większa swoboda ruchów). Warto skorzystać z pomocy doradcy noszenia dzieci w chustach, który pokaże jak prawidłowo wiązać chustę, żeby dziecko zachowało bezpieczną, fizjologiczną pozycję.

Wiązanie chusty do łatwych czynności nie należy. Nosidła wydają się być prostsze w obsłudze...

Na rynku dostępnych jest wiele modeli. Żadne nosidło nie jest jednak w stanie tak dokładnie ustabilizować pozycji dziecka w trakcie noszenia jak chusta. Nosidła ergonomiczne przeznaczone są dla starszych, samodzielnie siadających dzieci. Jako mama korzystałam i z nosidła i z chusty. Pierwsze dziecko wiązałam, drugie ze względu na brak czasu nosiłam w nosidle ergonomicznym, którego zasada działania jest podobna do ułożenia dziecka w chuście w pozycji żabki, jednak dużo mniej precyzyjna.

Każde nosidło jest dobre?

Nie! Muszę tu przestrzec przed tzw. "wisiadłami"w których dziecko po prostu wisi w pozycji zabójczej dla jego kręgosłupa i stawów biodrowych, nie mającej nic wspólnego z fizjologią! Niedojrzałe stawy biodrowe malucha mają optymalną pozycję do rozwoju wyłącznie wtedy, gdy są ugięte i lekko odwiedzione. W wisiadle dziecko zwisa, odbijając się bezwładnie o ciało noszącego, a cały swój ciężar ciała wspiera na kroczu, co szczególnie niebezpieczne jest w przypadku chłopców (ucisk i przegrzanie mogą być przyczyną niepłodności). To niewygodne, ale też bardzo niezdrowe dla kręgosłupa i stawów biodrowych, prowadzi do wielu problemów w późniejszym życiu: zniekształceń, chorób stawów, dysplazji. Dodatkowo, wisiadła wyposażone są w usztywniane boki, co obciąża kręgosłup na całej linii, nie pozwalając na zachowanie naturalnej krzywizny.

Jak odróżnić nosidło od wisiadła?

Wisiadła są zazwyczaj dużo tańsze od porządnych nosideł ergonomicznych, usztywnione, z wąskimi pasami do noszenia i bardzo wąskim paskiem między nóżkami dziecka.

Jednak tylko "wisiadła" pozalają na noszenie dziecka "przodem do świata". Dziecko może wtedy obserwować to, co jego rodzic. To takie złe?

Jest to nie tylko zabójcze dla kręgosłupa i bioder dziecka (kręgosłup jest nienaturalnie wygięty, główka wchodzi w reklinację, przeciąża kark i biodra, główki kości udowych mogą zostać wywichnięte, gdyż nie centrują na panewki stawów biodrowych, a miednica przyjmuje patologiczne pierwotne przodopochylenie), ale także zaburza rozwój dziecka narażając je na przestymulowanie układu nerwowego nadmierną ilością bodźców, których dziecko niechodzące samodzielnie nie jest jeszcze w stanie przetworzyć (skutek: nerwowość , płaczliwość, problemy ze snem, bóle brzuszka, a później zaburzenia rozwojowe).

Tyle wyjaśnień od specjalisty.

Chusty i nosidła to temat rzeka - wystarczy chwilę porozmawiać z kilkoma zamotanymi mamami, aby wkroczyć w zupełnie inny świat. Jak tego dokonać? Co to 'diso'? W co można zamienić ukochaną chustę? Opowiedzą nam Beata Milas i Patrycja Kałkowska - najbardziej zamotane matki w Kutnie.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

logo