Łukasz M. był jednym z tych mundurowych, którzy na początku 2017 roku mieli wyjaśniać okoliczności zastrzelenia Cezarego S, znalezionego martwego w samochodzie w lesie w Strzegocinie pod Kutnem. Po kilku dniach śledczy ustalili, że za spust pociągnął ten, który powinien stać na straży prawa. Tłem zbrodni miały być niejasne interesy i pieniądze, które Łukasz M. był winny Cezaremu S.
Początkowo M. twierdził, że ze zbrodnią nie ma nic wspólnego. Jednak pod koniec procesu zdecydowanie zmienił narrację. Mówił, że zastrzelił Cezarego S. w obronie własnej, ponieważ ten miał go uderzyć, a potem wyjąć ze swojego samochodu klucz do kół, którym mu groził. Wtedy M. miał wyciągnąć służbową broń i oddać strzały.
- Szedł do mnie i chciał mi zadać ciosy. Spanikowałem. Nie zachowałem się profesjonalnie, jak policjant. Byłem przerażony, dlatego schowałem zwłoki - cytuje słowa Łukasza M. TVN24.
Oskarżony i jego obrona prosili sąd o zmianę kwalifikacji czynu na zabójstwo pod wpływem silnego wzburzenia usprawiedliwionego okolicznościami. Za to polski kodeks przewiduje do 10 lat więzienia.
Na to z kolei nie zgadzała się prokuratura, która domagała się jednej z najsurowszych kar - 25 lat pozbawienia wolności. Śledczy byli zdania, że tłumaczenia oskarżonego nijak mają się do rzeczywistości. Jak cytuje TVN 24:
- To wersja pełna luk i nieścisłości. Znamienne jest to, że te luki pojawiają się tam, gdzie jego narracja nijak się ma do zabezpieczonych dowodów. Oskarżony nie chciał tego wyjaśniać, bo nie odpowiadał na pytania sądu i oskarżycieli - podkreślał prokurator Łukasz Majchrzak.
Łukasz M. był podsłuchiwany w celi. Jak twierdzi prokuratura, na nagraniach słychać, że dostosowywał swoją wersję do tego, żeby wyjść na ofiarę całego zajścia.
- Mówił współosadzonym, że musi wszystko wyglądać tak, jakby zabił w afekcie i w samoobronie. To w czytelny sposób przekreśla wiarygodność swojej wersji - mówił prokurator.
Sąd podzielił zdanie prokuratury. Łukasz M. usłyszał wyrok 25 lat więzienia.
- Wyjaśnienia oskarżonego nie były logiczne i kłóciły się z zebranym materiałem dowodowym - podkreślała w uzasadnieniu Agnieszka Boczek, przewodnicząca składu sędziowskiego.
Po opuszczeniu zakładu karnego przez 15 lat nie będzie mógł wykonywać zawodu z dostępem do broni. Wyrok nie jest prawomocny.
Przypomnijmy, że oprócz zarzutu o zabójstwo, prokuratura postawiła byłemu policjantowi także zarzuty paserstwa akcyzowego i przechowywania kontrabandy. Łukasz M. miał pomagać Cezaremu S. ukrywać 3 tys. paczek nielegalnie wyprodukowanych, przeznaczonych do sprzedaży papierosów i 540 litrów spirytusu. Przechowywać miał je w swoim domu. Jak wynika z ustaleń śledczych, Łukasz M. posiadał dług u ofiary w kwocie ok. 20 tys zł.
To, zdaniem prokuratury, był główny motyw, dla którego Łukasz M. dopuścił się zabójstwa Cezarego S. Feralnego dnia ofiara pojawiła się w domu byłego policjanta prawdopodobnie dwukrotnie domagając się zwrotu pieniędzy.
- Działając z bezpośrednim zamiarem zabójstwa, oddał w jego kierunku sześć strzałów z pistoletu typu Walther P99 kaliber 9mm, powodując w ten sposób obrażenia na ciele i głowie pokrzywdzonego, co doprowadziło do śmierci – mówił na pierwszej rozprawie prokurator Majchrzak.
O sprawie pisaliśmy wielokrotnie, chociażby pod poniższymi linkami: