Do kutnowskiej placówki zgłaszają się nie tylko mieszkańcy naszego miasta, ale także osoby z miejscowości oddalonych o setki kilometrów.
– Kutnianie już nie raz słyszeli o naszej działalności. Do grupy naszych klientów coraz częściej dołączają jednak także ludzie z zewnątrz. Operowaliśmy już osoby między innymi z Gdańska czy Katowic – wylicza W. Ziółkowski.
Jak twierdzi Wojciech Ziółkowski, klinika piękności, taka jak ta w Kutnie, to raj dla celebrytów. Dlaczego?
– Nie jesteśmy metropolią, gdzie paparazzi szukają gwiazdek z showbiznesu. Wystarczy, że ktoś założy czapkę lub ciemne okulary i niemal od razu człowiek staje się nierozpoznawalny – tłumaczy.
Co ciekawe w grodzie nad Ochnią było już kilku celebrytów z pierwszych stron gazet. Jakich? Tego W. Ziółkowski z oczywistych względów nie chciał zdradzić.
– Wśród magazynów plotkarskich za osoby najbardziej uzależnione od operacji plastycznych uznaje się Dodę i Krzysztofa Ibisza. Jeszcze ich u nas nie było, ale kto wie, może się pojawią – żartuje. – Odwiedził nas za to znany prezenter telewizyjny, który zażyczył sobie wstrzyknięcie botoksu.
Artykuł ukazał się w czwartkowej "Gazecie Lokalnej".