Reklama

Prezes szpitala w ogniu pytań

Opublikowano:
Autor:

Prezes szpitala w ogniu pytań - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wydarzenia Sytuacja Kutnowskiego Szpitala Samorządowego wywołała dziś ogromną dyskusję podczas sesji Rady Miasta. Na obradach nie pojawiła się zaproszona starosta Mirosława Gal-Grabowska. O sytuacji spółki mówiła za to Elżbieta Łuczak, prezes KSS.- Rozumiem, że z różnych względów pani starosta nie mogła przyjść. Chciałbym jednak podkreślić, że nikt nie wzywał pani starosty na miejską sesję, to było zaproszenie - wyjaśniał na początku Grzegorz Chojnacki, przewodniczący Rady Miasta. - Szkoda, że nikt inny z zarządu nie pojawił się na sesji. Tak na marginesie, nigdy też nie było podziękowania ze strony zarządu za pomoc miasta, czyli zakup sprzętu - mówił z żalem.

Na początku swojej wypowiedzi prezes Łuczak podziękowała w imieniu pracowników i pacjentów za pomoc. Później przeszła do omówienia sytuacji lecznicy.

- Strata za ubiegły rok wyniosła 3,3 mln zł, choć planowano ją na poziomie 130 tys. zł - mówiła. - W związku z tym rada nadzorcza przyjęła plan gospodarczy wraz z planem naprawczym w celu redukcji kosztów. I tak od maja przestanie funkcjonować dziewięciołóżkowy oddział nefrologii. Pacjenci mogą jednak spać spokojnie. Będą leczeni na oddziałach wewnętrznych.

Strata KSS za pierwsze trzy miesiące tego roku wyniosła 618 tys. zł.

- Z dnia na dzień nie da się ograniczyć kosztów - tłumaczyła E. Łuczak. - Nie mamy płynności finansowej, ale podpisujemy ugody z wierzycielami. W miarę możliwości regulujemy zobowiązania.

Radni miejscy mieli wiele pytań do szefowej szpitala. Radna Maria Aulich dopytywała o podwójną rolę prezesa-dyrektora.

- Piotr Okoński otrzymywał jedną pensję w ramach tych dwóch funkcji. Mamy problem z rozwiązaniem umowy z P. Okońskim, bo przebywa na zwolnieniu lekarskim. W piątek otrzymałam informację, że chce wrócić do pracy. Wczoraj jednak oświadczył, że przebywa nadal na zwolnieniu lekarskim - kontynuowała E. Łuczak.

Rajcy wyrażali swoje zaniepokojenie planowanymi redukcjami. Zastanawiali się, czy przypadkiem nie zabraknie przez to fachowców.

- A co z lekami? Słychać zewsząd, że pacjenci muszą sobie sami kupować leki - mówił Andrzej Bieniek.

- Nie słyszałam o takiej sytuacji - ripostowała szefowa lecznicy.

Z kolei przewodniczący rady podzielił się swoim doświadczeniem z wizyty w przyszpitalnej przychodni.

- Czekałem w gabinecie 26 minut aż pani doktor skończy rozmawiać przez telefon. Przecież to jest przesada - mówił.

E. Łuczak poinformowała też radnych o zamiarach szpitala ubiegania się o tzw. "wieczorynkę", czyli nocną pomoc lekarską, którą w tej chwili pełni Red-Med.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE