Na początku swojej wypowiedzi prezes Łuczak podziękowała w imieniu pracowników i pacjentów za pomoc. Później przeszła do omówienia sytuacji lecznicy.
- Strata za ubiegły rok wyniosła 3,3 mln zł, choć planowano ją na poziomie 130 tys. zł - mówiła. - W związku z tym rada nadzorcza przyjęła plan gospodarczy wraz z planem naprawczym w celu redukcji kosztów. I tak od maja przestanie funkcjonować dziewięciołóżkowy oddział nefrologii. Pacjenci mogą jednak spać spokojnie. Będą leczeni na oddziałach wewnętrznych.
Strata KSS za pierwsze trzy miesiące tego roku wyniosła 618 tys. zł.
- Z dnia na dzień nie da się ograniczyć kosztów - tłumaczyła E. Łuczak. - Nie mamy płynności finansowej, ale podpisujemy ugody z wierzycielami. W miarę możliwości regulujemy zobowiązania.
Radni miejscy mieli wiele pytań do szefowej szpitala. Radna Maria Aulich dopytywała o podwójną rolę prezesa-dyrektora.
- Piotr Okoński otrzymywał jedną pensję w ramach tych dwóch funkcji. Mamy problem z rozwiązaniem umowy z P. Okońskim, bo przebywa na zwolnieniu lekarskim. W piątek otrzymałam informację, że chce wrócić do pracy. Wczoraj jednak oświadczył, że przebywa nadal na zwolnieniu lekarskim - kontynuowała E. Łuczak.
Rajcy wyrażali swoje zaniepokojenie planowanymi redukcjami. Zastanawiali się, czy przypadkiem nie zabraknie przez to fachowców.
- A co z lekami? Słychać zewsząd, że pacjenci muszą sobie sami kupować leki - mówił Andrzej Bieniek.
- Nie słyszałam o takiej sytuacji - ripostowała szefowa lecznicy.
Z kolei przewodniczący rady podzielił się swoim doświadczeniem z wizyty w przyszpitalnej przychodni.
- Czekałem w gabinecie 26 minut aż pani doktor skończy rozmawiać przez telefon. Przecież to jest przesada - mówił.
E. Łuczak poinformowała też radnych o zamiarach szpitala ubiegania się o tzw. "wieczorynkę", czyli nocną pomoc lekarską, którą w tej chwili pełni Red-Med.