reklama

Samotnie walczy z zarządcą

Opublikowano:
Autor:

Samotnie walczy z zarządcą - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WydarzeniaDo naszej redakcji zgłosiła się Bogusława Miszalska, która od kilkunastu lat przeżywa prawdziwą gehennę. Kobieta bezskutecznie walczy z Zarządem Nieruchomości Miejskich o przydział mieszkania zastępczego, gdyż jak uważa, lokal, który został jej przyznany, nie spełnia podstawowych wymogów. - Od 20 lat cierpię na przewlekłą chorobę, wychowuję sama dwójkę dzieci, a nawet nie mamy się gdzie podziać. Nie takiej Polski chyba wszyscy chcieliśmy - bulwersuje się kutnianka. Czy ktoś pomoże pokrzywdzonej przez los kobiecie?fot. Pani Barbara postanowiła na własny koszt wyremontować lokal socjalny, gdyż jak twierdzi, nie spełniał on podstawowych standardów.

Koszmar pani Bogusławy rozpoczął się kilkanaście lat temu. Kobieta wraz z dwójką dzieci, bratem matką oraz konkubentem mieszkała w lokalu mieszczącym się w budynku prokuratury. Kiedy obiekt został oddany do remontu, rodzina Miszalskich była zmuszona wyprowadzić się z mieszkania, a w zamian przydzielono im lokal zastępczy na ulicy Sienkiewicza.

Kutnianka wspomina, że kiedy otworzyła drzwi do lokalu, nie mogła uwierzyć własnych oczom

- Mieszkanie było w opłakanym stanie! Sufit był cały obdrapany, a w ścianach lęgły się szczury! Takie warunki urągają ludzkiej godności! - relacjonuje kobieta.

B. Miszalska postanowiła z własnej kieszeni doprowadzić lokal do porządku. Jak twierdzi, obiecano jej całkowity zwrot kosztów remontu, nie otrzymała jednak nawet złotówki zwrotu. Na domiar złego pani Barbara popadła w problemy finansowe i z miesiąca na miesiąc mieszkanie ulegało coraz większemu zadłużeniu.

- Starałam się bezskutecznie o rozłożenie długi na raty i ostatecznie dobrowolnie poddałam się eksmisji i wraz z rodziną miałam trafić do kolejnego lokalu zastępczego przy ul. Mickiewicza. Warunki w nim były jednak jeszcze gorsze niż na Sienkiewicza. W mieszkaniu nie było nawet wody. Odmówiłam - mówi rozgoryczona B. Misztalska.

Dług w całości spłacił brat pani Miszalskiej. Mimo to kobieta wraz z dwójką dzieci, konkubentem i matką od kilku miesięcy tułają się po mieście.

- Nikt nie potrafi zapewnić nam godnych warunków mieszkalnych. Moja córka leczy się w poradni psychologiczno-pedagogicznej, syn uczęszcza do logopedy, a ja od 20 lat borykam się z przewlekła chorobą. Potrzebujemy pomocy - wyznaje zdesperowana kobieta.

Pani Bogusława za pośrednictwem prawnika wystosowała szereg pism do Zarządu Nieruchomości Miejskich, a nawet samego prezydenta miasta, co niestety nie przyniosło pożądanych efektów.

- Mieszkania socjalne są lokalami o obniżonych standardach. Gdyby pani Miszalska zgodziła się przyjąć mieszkanie zastępcze, zostałaby umieszczona na liście zamian i mogłaby liczyć na przydzielenie innego lokalu. Przydział socjalny jest wyceniany punktowo. Pod uwagę brana jest aktualna sytuacja mieszkalna oraz finansowa, a także stan zdrowia osób ubiegających się o przydzielenie lokalu. Według nowej uchwały, mieszkania socjalne o wyższych standardach przyznawane są jedynie w wyjątkowych sytuacjach, np. w przypadku klęski żywiołowej - mówi Marian Sierpiński, dyrektor Zarządu Nieruchomości Miejskich.

Kobieta założyła ZNM sprawę cywilną, jednak ta została umorzona. Niewykluczone, że wkrótce złoży kolejny pozew. Zapowiada, że będzie walczyć o godne życie dla swoich dzieci.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

logo