Z dniem 29 lipca Allenort zawiesił przyjmowanie pacjentów na oddział kardiologiczny. Do tej pory podwykonawca udzielał świadczeń zdrowotnych na rzecz ubezpieczonych pacjentów znajdujących się w stanach nagłych, których leczenie pokrywane było ze środków publicznych. Jak informuje zarząd spółki, dalsze utrzymywanie oddziału kardiologicznego bez zapewnionego finansowania w ramach kontraktu z NFZ-u, stało się niemożliwe, głównie ze względu na wysokość kosztów związanych z prowadzeniem takiej działalności. Prezes Allenortu, Grzegorz Goryszewski przekonuje, że otrzymanie kontraktu z Narodowego Funduszu Zdrowia byłoby możliwe, gdyby zarząd szpitala zgodził się na jeden z kilku wariantów współpracy. Jak mówi, żadna z opcji nie spotkała się z zainteresowaniem KSS-u.
-To nie jest tak, że NFZ nie chciał dać nam kontraktu. Dostaliśmy propozycję, jednak nie mogliśmy dojść do konsensusu z zarządem szpitala. Było kilka opcji na podjęcie współpracy, dzięki której moglibyśmy ubiegać się o otrzymanie kontraktu, jednak według kierownictwa kutnowskiej lecznicy żadna z nich nie wydawała się wystarczająco interesująca. Nasze propozycje biznesowe i realizacyjne były jasne i racjonalne. Niestety szpital był innego zdania - mówi prezes Goryszewski.
Jednym z wariantów przedstawionych przez Allenort miało być połączenie sił i wejście w spółkę z KSS. Kolejnym alternatywnym rozwiązaniem było przekazanie przez zarząd szpitala części internu w ręce podwykonawcy i połączenie oddziałów kardiologicznych. Również taka opcja nie doczekała się realizacji. Jak mówi Grzegorz Goryszewski, zupełnie inną wizję miał zarząd szpitala.
- Szpital zaproponował nam przejęcie całego oddziału. Mielibyśmy być odpowiedzialni za realizację świadczeń zdrowotnych, jednak oddział należałby w całości do KSS-u. To nie do przyjęcia. Jestem w stanie zrozumieć, że szpital zbudował ten oddział, jednak my włożyliśmy w jego remont grube miliony i odebranie nam infrastruktury oraz wynajęcie nas jedynie do pracy na oddziale byłoby niedorzeczne - tłumaczy G. Goryszewski.
Co innego twierdzi za to zastępca dyrektora kutnowskiej lecznicy, Cezary Lipiński.
- Owszem, prowadziliśmy rozmowy ze spółką Allenort, lecz warunki przedstawione przez firmę nie wydały nam się wystarczająco atrakcyjne. Innymi słowy, obie strony powinny liczyć na równorzędne profity, takich jednak nie potrafiono nam zagwarantować. Bardzo cenimy sobie pracowników firmy jako fachowców medycznych, jednak spółka nie spełniła naszych oczekiwań jako inwestor, dlatego też nie mogliśmy podjąć współpracy - mówi C. Lipiński.
Prezes Grzegorz Goryszewski dodaje, że spółka najprawdopodobniej zostanie przeniesiona do Piotrkowa Trybunalskiego. Sprawę będziemy monitorować.