Faktycznie, jeszcze kilka lat temu „mety” były na każdym osiedlu. Wiąże się z tym nie tylko ryzyko wpadki, ale styczność z różnego rodzaju „elementem”. – Tu trzeba mieć renomę, nie zaglądać do kieliszka. Na wstępie kupić gruby zeszyt i kilka długopisów i mieć sporo wolnego czasu – mówi jeden z handlarzy.
W „Grodzie nad Ochnią” i okolicznych wsiach ciągle działa część "met". Przychodzą tam stali klienci, wypiją, pogadają, pójdą. Ostatnimi czasy modne stały się „przybytki”, gdzie wódka podawana jest w setkach, a do tego w komplecie z ogórkiem i papierosem zza wschodniej granicy.
O problemie czytaj w czwartkowym wydaniu Wiadomości Kutnowskich.