Weekend, kilka godzin przed południem. Do spokojnego Grodna (gm. Nowe Ostrowy) zjeżdżają się samochody pełne miłośników wodnych kąpieli. Młodzież, starsi, a także rodziny z małymi dziećmi. Po chwili wszyscy radośnie pluskają się w wodzie nie zdając sobie z niebezpieczeństwa jakie na nich czyha.
- Wielokrotnie apelowaliśmy już o rozwagę i rozsądek w wyborze miejsca swojego wypoczynku. Takie niestrzeżone rozlewiska są bardzo niebezpieczne. Wchodząc do wody nie mamy pewności jak wygląda dno i w każdej chwili może dojść do tragedii. Tym bardziej, że w pobliżu nie ma wykwalifikowanego ratownika - twierdzi kpt. Zdzisław Pęgowski, oficer prasowy PSP w Kutnie.
A na dzikich kąpieliskach nie brakuje plażowiczów o ułańskiej fantazji. Nasz reporter na własne oczy przekonał się o bezmyślności osób wypoczywających na Grodnie, które... wypływały na sam środek ogromnej żwirowni znanej z groźnych wirów, która w ostatnich latach pochłonęła kilka osób.
Ostatni wypadek miał w tym miejscu dwa lata temu kiedy 45-letni mężczyzna po kilku głębszych postanowił skorzystać z kąpieli. Po przejściu kilku metrów nagle stracił grunt pod nogami i zaczął się topić. Na na ratunek ruszył mu przypadkowy plażowicz, który udzielił mu pomocy przedmedycznej.
Mniej szczęścia miał młody mieszkaniec powiatu łowickiego, który na początku tegorocznych wakacji we Franciszkowie Nowym (gm. Bedlno) wszedł do stawu, by się ochłodzić. Niestety, to była jego ostatnia kąpiel w życiu.