reklama
reklama

Stand-up wrócił do Kutna, salwy śmiechu przy Teatralnej. CTMiT wystawiło Sztukę relaksu [ZDJĘCIA]

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wydarzenia Nie lubi żartów z jego nazwiska, "stulejarzy" z halówki i dziecięcych wrzasków, za to kocha niezdrowe żarcie, wczasy na Mazurach i nocny tryb życia. To za jego sprawą, po długich miesiącach przerwy, do Kutna powrócił stand-up z najwyższej półki. Mowa o Grzegorzu Dolniaku, który zaprezentował się dzisiaj na deskach Centrum Teatru, Muzyki i Tańca.
reklama

Występ gwiazdy wieczoru poprzedził suport w wykonaniu Adama Gajdy, który dopiero próbuje przebić się do stand-upowego mainstreamu. I - trzeba przyznać, że jeśli w innych miastach będzie w stanie rozbawić publikę równie skutecznie, co tę kutnowską, wielka scena stoi przed nim otworem. Jeden z jego programów możecie zobaczyć na YouTube tutaj - KLIK

To jednak dla Grzegorza Dolniaka (broń Boże nie mylić z Górniak!) zapełniły się dzisiaj krzesła w sali widowiskowej CTMiT. Jak można było przeczytać już w zapowiedziach, jego najnowszy program pt. "Sztuka relaksu" pozwala sprawdzić jak żyć spokojnie i być wypoczętym człowiekiem. A że Grzegorz akurat... nie ma pojęcia jak to zrobić, dlatego właśnie się na ten temat wypowie.

I wypowiedział się. W swoim stylu, punktując problemy dnia codziennego, które wielu z nas zwyczajnie wk***ają i które stają na drodze do wymarzonej egzystencji. I tak np. Grzegorzowi dużo łatwiej byłoby osiągnąć spokój ducha bez melomanów wożących się starą hondą civic z rozklekotanym tłumikiem i głośnikami upchniętymi w bagażniku; bez niespełnionych sportowców (stulejarzy) silących się na piłkarskie popisy przed obliczem woźnej na szkolnej hali, czy bez super porad: jak przestać być nocnym markiem.

Stand-uper przyznaje otwarcie, że nie widzi się w roli ojca. Dużo więcej szczęścia niż opieka nad "bąbelkiem" daje mu tygodniowy tydzień na Mazurach, a najlepiej w towarzystwie niezdrowego jedzenia i swojej drugiej połówki. Grzegorz ceni sobie zresztą długotrwałe związki i - jak mówi - po latach wspólnego pożycia, dwunastopak prezerwatyw jest dla niego niczym całoroczny kalendarz adwentowy. Wspólnie spędzone lata to też świetna okazja, by dowiedzieć się więcej o sobie samym, chociażby tego, że nie potrafi się prawidłowo oddychać.

Nie myślcie, że Grzegorz Dolniak to człowiek, który nigdy nie zhańbił się zwyczajną pracą. Zanim na dobre rozgościł się na scenie, sypał żartami na stoczni, w kebabie i budżetówce. To tę ostatnią pracę uważa zresztą za istną strefę relaksu, zasługującą na tabliczkę z napisem "Nie pali się" (i nie chodzi tu bynajmniej o papierosy). 

Więc jaki jest ten przepis na relaks? Sam Grzegorz stwierdza ze smutkiem, że przez życie z największymi "bananami" na twarzach chodzą... ci najgłupsi. Może coś w tym jest? 

P.S. Grzegorz Dolniak obiecał ze sceny, że zajrzy na KCI. Trzymamy za słowo!

 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama