- Nie ma żadnych środków finansowych dla pozostałych grup zawodowych w szpitalu – mówił dzisiaj dyrektor Stelmach. – Na to potrzeba 400 tysięcy złotych miesięcznie więcej. Nie posiadamy takich środków, pielęgniarki są gotowe na protest aby wymusić podwyżki. W odpowiedzi Zdzisław Trawczyński odczytał pismo od związkowców ze szpitala. – Od poniedziałku może dojść do zatrzymania pracy szpitala… naszą dobrą wolę potraktowano jako słabość… przykro nam, że nasze prośby są traktowane jako próby wymuszenia czegokolwiek… - usłyszeli radni.
Dyskusja, która wywiązała się po przemówieniu dyrektora Stelmacha oraz pytania, które zadawali mu radni nie przyniosły konkretnych odpowiedzi. Radni częściej zajmowali się zagrywkami personalnymi i utarczkami słownymi niż poszukiwaniem jakichś konkretnych rozwiązań. Dyrektor Stelmach z kolei na pytania odpowiadał w sposób zawiły lub wcale. Podobną taktykę przyjął nowy dyrektor finansowy szpitala Witold Barszcz, który zamiast przedstawić plan działania i sposób na uratowanie kutnowskiej placówki medycznej, tłumaczył w jak ciężkiej kondycji się ona znajduje. – Nie oczekujmy, że problemy szpitala, które narastały przez wiele lat da się jak siekierką uciąć i zacząć działać od nowa – mówił Barszcz. – Mają rację ci, którzy mówią, że zły stan szpitala nie jest winą ostatniego roku. Jest to wynik kilku ostatnich lat – dodawał. Radny Pruk pytał kiedy nastąpią jakieś konkretne działania, pytał o wartość szpitala, budynków, gruntów. Dopytywał czy nie można by znaleźć pieniędzy wykorzystując te atuty. Padło również pytanie o obsługę długu szpitala. Na to pytanie odpowiedział dyrektor finansowy Witold Barszcz – Nie ma modelu zarządzania długiem. Szanse, że go będziemy obsługiwali są minimalne…
Pełna relacja z XX sesji Rady Powiatu w Kutnie w najbliższych „Wiadomościach Kutnowskich”