Jak wynika z relacji świadków, na miejsce przyjechała karetka, która odwiozła pracownika na SOR do szpitala przy Kościuszki. Tam poszkodowany miał usłyszeć, że jeśli zostanie w Kutnie, grozi mu amputacja, a zabieg ratujący palce może być przeprowadzony tylko w Łodzi.
Ponieważ nikt ze szpitala nie chciał przetransportować mężczyzny, zmuszony był zamówić taksówkę. I tu nie obyło się bez problemów.
- Jeden z taksówkarzy odmówił - dodaje nasz informator. - Właściwie trudno mu się dziwić. Taksówka nie jest pojazdem uprzywilejowanym. Na podróż do Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego zgodził się dopiero następny.
Zdziwienia sytuacją nie kryją goście z Niemiec. Uważają, że to sytuacja nie do pomyślenia.
Szefostwo kutnowskiej lecznicy nie ma sobie jednak nic do zarzucenia.
- Pacjent został zbadany przez dwóch lekarzy: dyżurnego i ortopedę - mówi Krzysztof Napora, zastępca dyrektora ds. lecznictwa w Kutnowskim Szpitalu Samorządowym. - Jego obrażenia nie zagrażały życiu. Nie wykonujemy tak specjalistycznych operacji, nie dysponujemy również własnym transportem a na karetkę z Łodzi trzeba by było czekać do dwóch godzin. Ponieważ w tym momencie liczył się czas poinformowaliśmy pacjenta, że najlepiej będzie, gdy sam dotrze do Kliniki Chirurgi Ręki Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Łodzi.
Jak udało się nam ustalić, Niemiec ma się już dobrze. Operacja ratująca palce przebiegła pomyślnie.