Wielu pacjentów starej lecznicy nigdy nie opuściło jej murów, budynek stał się miejscem, w którym pożegnali się z doczesnością. W czasach PRL do szpitala rzadko wpuszczano księdza z ostatnią posługą. Zdaniem pracowników firm mieszczących się dziś w budynku po szpitalu mogą błąkać się dusze pacjentów, którzy nie otrzymali namaszczenia chorych.
– Często podczas nocnego dyżuru słyszę dziwne głosy dobiegające z piwnicy. Niespecjalnie wierzę w duchy, ale powoli zaczyna to działać na moją wyobraźnię – opowiada pracownik ochrony.
Jego słowa potwierdza Paweł Markiewicz, dziennikarz Kutnowskiego Magazynu Informacyjnego, który często pracuje do późna w budynku dawnego szpitala.
– Zwykle gdy składamy materiały do wydania KMI pracujemy do późnych godzin nocnych. Zdarzało się, że słyszałem dziwne skrzypienie i różne inne hałasy, które trudno zdefiniować – opowiada.
Doniesienia na temat paranormalnych zjawisk niepokoją panie z sekretariatu ZDZ, które boją się spotkać zjawy na szpitalnym korytarzu.
– Coraz głośniej się o tym mówi, zaczynamy się już bać tych historii. Na początku było śmiesznie, ale zaczyna robić się poważnie – mówi Bożena Lewańska.
Postanowiliśmy wybrać się do szpitala, by na własne oczy sprawdzić wiarygodność tych rewelacji. Gdy zeszliśmy do piwnicy wystarczyła chwila, by dał się wyczuć wyraźny fetor gnijącego mięsa. W jednej chwili przeszył nas przeraźliwy chłód, a na korytarzu przed nami pojawiła się dziwna mgła, którą udało się nam uwiecznić na zdjęciu. Oddalała się od nas, aż wsiąknęła w ścianę. Usłyszeliśmy głośny dźwięk, jakby westchnienie, po czym zapach oraz zimno zniknęły. Nie musimy dodawać, że przerażenie potwornie biegało nam ciarkami po plecach.
– Być może jest to duch zmarłego doktora Troczewskiego, który nawet po śmierci nadzoruje swój szpital? – zastanawia się historyk Jacek Saramonowicz.
Ktokolwiek by się nie przechadzał, nikomu nie polecamy doświadczenia, które przeżyliśmy. W starym szpitalu straszy!
Artykuł ukazał się w dzisiejszej "Gazecie Lokalnej".