Do tej pory sfora na żer wychodziła głównie nocami. W dzień psy odpoczywały w swych legowiskach. Jednak od kilku dni są aktywne także za dnia.
- W nocy słychać jak wyją i ujadają. W poszukiwaniu jedzenia sąsiadowi zagryzły już 5 gęsi. Zaczynają być naprawdę niebezpieczne, podchodzą coraz bliżej domów - mówi pan Roman Zwoliński, jeden z mieszkańców Byszewa.
Pani Dorota Kwapisz również padła ofiarą sfory. Kiedy wracała do domu po nocnej zmianie psy ruszyły do ataku.
- Było już po drugiej. Wracałam z pracy, a przy przystanku zobaczyłam jakieś dziwne ruchy. Przystanęłam na chwilę i wtedy dojrzałam psy. Stanęłam jak wryta, a one ruszyły do ataku. Gdyby nie to, że mąż wyszedł mi naprzeciw z pewnością by mnie rozszarpały. Na szczęście udało mu się je wystraszyć - opowiada przejęta.
O problemie związanym z dziką sforą mieszkańcy już wielokrotnie powiadamiali władze gminy, które jednak nie zainteresowały się problemem.
- Powiedzieli nam, żebyśmy sami wyłapali psy, a oni po nie przyjadą. To jakiś absurd! Od czego są służby porządkowe? Policja również zna problem i nikt nic nie robi. Jak dojdzie do tragedii to dopiero wtedy ktoś się tym zajmie - twierdzi pan Darek, kolejny z mieszkańców.
Wójt Jerzy Bryła, który od 30 lat mieszka w Byszewie powiedział nam, że słowa mieszkańców nie do końca zgadzają się z rzeczywistością.
- Rzeczywiście jest problem z psami, ale nie jest ich aż tyle. Widziałem kilka czworonogów, ale nie ma mowy o dzikich hordach. Problemem jest pozbywanie się psów przez mieszkańców miasta. Gmina płaci za bezpańskie psy w schronisku 9 tys. miesięcznie, w skali roku to ogromna kwota. Oczywiście, zajmiemy się sprawą - zapewnia wójt.
Artykuł ukazał się w dzisiejszej "Gazecie Lokalnej".