Michał na 25 lat i od kilku dni zajmuje się klejeniem plakatów dla jednego z kandydatów.
- Zaczynamy około północy - mówi młody plakaciarz. - Technika jest prosta. Kilka szybkich ruchów pędzlem, na to plakat i na koniec jeszcze taśma klejąca. Wtedy trudniej taki plakat zerwać.
Młody kutnianin za swoją robotę nie bierze pieniędzy. Jak twierdzi zaangażował się w kampanię, bo popiera kandydata, którego plakaty rozwiesza na miejskich słupach.
Prawdziwy wyścig będzie trwał dziś do godziny 12. Wygra ten, kto zdoła zakleić miasto i zerwać jak najwięcej plakatów konkurenta. Nic dziwnego, że sztaby są tak zdeterminowane. Badania wskazują, że duża grupa wyborców podejmuje decyzję o głosowaniu w drodze do wyborczego lokalu po drodze mijając ogłoszeniowe słupy...
