- Około godziny 16:00 pokrzywdzona widziana była przez sąsiadów w czasie, gdy siedziała na schodach przed wejściem do mieszkania płacząc. Na jej ciele nie było widać żadnych obrażeń. Tego typu spostrzeżenia nie wzbudziły jednak reakcji świadków – nie należały do wyjątkowych - informował rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Łodzi, Krzyszof Kopania. - Około godziny 17:00, oskarżony widziany był przez sąsiadów w czasie, gdy wieszał na sznurku upraną odzież, w której wcześniej tego dnia widziana była pokrzywdzona oraz swoje ubranie. Wszystko wskazuje na to, że było to już po dokonaniu brutalnej zbrodni zabójstwa. Z zebranych w śledztwie dowodów wynikało,że ofierze napastnik zadał liczne uderzenia przedmiotem tępokrawędzistym – najprawdopodobniej deską. Zgon nastąpił na skutek rozległych obrażeń głowy, jednakże na innych częściach ciała ofiary widoczne także były rany. Po dokonaniu przestępstwa oskarżony podjął działania mające na celu zatarcie śladów przestępstwa. Ze zwłok zdjął ubranie, które następnie wyprał, podobnie jak elementy swojej odzieży. Wycierał też ślady krwi. Około godziny 21:00 udał się do córki swojej konkubiny, oświadczając jej, że stało się „coś dziwnego” i prawdopodobnie jej matka nie żyje. Kiedy córka w mieszkaniu matki zobaczyła zwłoki, niezwłocznie zawiadomiła pogotowie, które poinformowało policję. Funkcjonariusze zastali leżące na łóżku obnażone zwłoki 45-latki. W mieszkaniu widoczne były liczne, rozmazane ślady krwi. Przeprowadzone badania biologiczne doprowadziły w szczególności do ujawnieniu śladów krwi pokrzywdzonej na głowie oskarżonego. Krew kobiety ujawniono także na desce, którą zabezpieczono - wyjaśnia K. Kopania.
W toku śledztwa mężczyzna nie przyznał się do zarzucanej mu zbrodni, wyjaśniając, że około godziny 15:00 busem pojechał do Łodzi, a zwłoki kobiety odnalazł po powrocie do Kutna. Tej wersji nie potwierdziły jednak zebrane dowody, zwłaszcza zeznania świadków, zapisy monitoringu zlokalizowanego w pobliżu dworca oraz analiza połączeń telefonicznych.
Mężczyzna już wcześniej skazany był za zabójstwo swojej partnerki życiowej. W 1987 r. Sąd Wojewódzki w Łodzi skazał go na karę śmierci, którą następnie Sąd Najwyższy zamienił na karę 25 lat pozbawienia wolności. Karę tę oskarżony odbył w całości i zakład karny opuścił w październiku 2011 r. W postępowaniu przygotowawczym poddany był badaniu sądowo-psychiatrycznemu, a następnie obserwacji. Biegli nie dopatrzyli się podstaw do kwestionowania jego poczytalności.