reklama

Wspomnienia kutnowskiego kombatanta

Opublikowano:
Autor:

Wspomnienia kutnowskiego kombatanta - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WydarzeniaW poniedziałek obchodziliśmy 72. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego. To czas powrotu do wspomnień dotyczących nie tylko wydarzeń, które miały miejsce w stolicy, ale również innych, dotyczących całej II Wojny Światowej. Kombatant Zdzisław Jabłoński dzieli się osobistymi wspomnieniami z tamtego czasu.

Jak wspomina Pan wybuch wojny?

Miałem wtedy 8 lat, mieszkałem w Kutnie. Najpierw wysiedlenie, później obozy: pierwszy w Kutnie. Dla dziecka to traumatyczny widok: bicie Żydów, transport na ulicę Łęczycką do wagonów towarowych i dalej do Łodzi na ulicę Łąkową. Tam znów straszne wydarzenia: niemieccy żołnierze ćwiczący ponad siły kobiety, starców, osoby chore, cieszący się z ludzkiego cierpienia. W obozie, który znajdował się w starej, spalonej fabryce panował głód i robactwo.

Jakie były Pana dalsze losy?

Później przewieziono nas do miejscowości Mordy koło Siedlec. Bardzo dobrze pamiętam scenę, kiedy Polaków wyprowadzono na bocznicę, na podwyższeniu stanął butny Niemiec i po polsku mówił, że teraz pójdziemy na kwatery, gdzie czekają na nas matki z gorącą kawą i ciepłą pierzyną. Oczywiście tak nie było. Drwiono z nas, że straciliśmy wszystko co mieliśmy i teraz przyszliśmy żebrać.

Scen, które wstrząsają człowiekiem było wiele. Byłem również w getcie żydowskim w Krośniewicach, gdzie z odległości 2-3 kilometrów słychać było przerażający krzyk rozdzielanych rodzin, które wywożono do obozu zagłady w Chełmnie nad Nerem. Droga, którą wtedy przemierzałem pełna była podartych banknotów, zniszczonej biżuterii, zegarków. Wszyscy Żydzi, którzy mieli jeszcze jakieś osobiste przedmioty, niszczyli je przed śmiercią.

Najbardziej utkwiło mi w pamięci, zapamiętam to do końca życia… To chyba była żona jakiegoś oficera polskiego, miała dwoje malutkich dzieci, jedno na ręku płakało. W tamto lato upał był straszny. Szliśmy po bardzo piaszczystym terenie, na którym ciężko było pchać wózek. Niemowlę na ręku płakało, na pewno było głodne, potrzebowało kąpieli i odpoczynku. Drugie dziecko było w wózku. Wtedy jeden Niemiec okazał fragment dobrego serca pchając wózek. Spotkałem się z tym jeden raz, reszta powodowała cierpienie.

Jak Pana zdaniem wyglądałaby postawa współczesnych młodych osób? Czy również znalazłoby się tylu bohaterów?

Wojna jest straszną rzeczą. Nie daj Boże, aby się powtórzyła i aby ludzie musieli przeżywać to ponownie. Myślę, że jeśli nasz kraj znalazłby się w kryzysie, Polacy stanęliby do walki pomimo różnic, jakie dzielą nasze pokolenia. Byłem wychowany w duchu patriotycznym, bracia mojej matki byli wojskowymi, w domu często śpiewane były pieśni patriotyczne. Kiedyś było inaczej, człowiek nie był tak bardzo zapracowany, ale z drugiej strony doba trwała 24 godziny – tyle samo co teraz. Trzeba znaleźć czas na pracę, rozrywkę, ale i na wspomnienia. Pamięć o osobach, które walczyły i ginęły za nasz kraj, za jego wolność i dobrobyt jest bardzo ważna. Boli mnie fakt, że teraz sprzedaje się nasz kraj, którego każdy kawałek okupiony był krwią niewinnych osób oraz to, że w takie rocznice jak wybuch Powstania Warszawskiego lub inne upamiętniające straszny czas wojny, nie wywieszane są choćby flagi. Jakby nikt o tym nie pamiętał.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

logo