[ZDJĘCIA] Pan Artur przygarnął bociana bez skrzydła. Poznajcie Lucka

Opublikowano:
Autor:

Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wydarzenia Lucek otarł się o śmierć, jednak cudem został uratowany. Bocian przeszedł zabieg amputacji skrzydła, przez co nie miałby szans przeżyć na wolności. Los ptaka bardzo poruszył pana Artura, który zrobił wszystko, by Lucek mógł zamieszkać na jego podwórku. Tak się stało i bocian znalazł schronienie w jednej z miejscowości pod Żychlinem.

Przypomnijmy – Lucek został znaleziony na jednej z łąk w lipcu br. Był ciężko ranny, ciągnął za sobą skrzydło. Znalazł się pod opieką pana Artura, twórcy inicjatywy "Bocian". Dodajmy, że kilka dni wcześniej w okolicy znaleziono inne dwa martwe bociany.

Ranne zwierzę trafiło do ptasiego azylu warszawskiego ZOO. Podczas badania okazało się, że ptak odniósł poważne obrażenia. Został postrzelony, spadł na linie energetyczne (świadczyły o tym ślady spalonych piór), to doprowadziło do upadku i otwartego złamania lewego przedramienia (szczegółowo pisaliśmy o tym TUTAJ).

- W ranie, w czasie oczyszczania miejsca złamania znaleźliśmy śrut. Bocian został postrzelony. Dalsze badanie RTG wykazało, że nie był to pierwszy postrzał. Zakładamy, że najpierw strzelano do niego w czasie migracji (na zdjęciu RTG są widoczne odłamki śrucin w środkowym placu prawej stopy). Potem strzelano do niego już w Polsce, najprawdopodobniej z wiatrówki – wskazuje na to pocisk w skrzydle – komentowali przedstawiciele ptasiego azylu.

Luckowi amputowano skrzydło, dlatego stało się jasne, że ptak nie ma szans wrócić na wolność. Pan Artur zrobił jednak wszystko, by bocian mógł zamieszkać u niego.

Mężczyzna zgodził się na rozmowę z nami. Opowiada, że jego pasja do bocianów zaczęła się od obserwacji tych ptaków gniazdujących w bezpośrednim sąsiedztwie jego domu.

- Wstajesz rano o 5, widzisz jak budzi się życie u nich na gnieździe, jak latają, karmią, jak się małe wykluwają. W przyszłości chcemy założyć na tym gnieździe kamerę. Wielu pasjonatów i naukowców korzysta z takich obserwacji za pomocą monitoringu, ponieważ niektóre zachowania tych ptaków znamy, a niektóre są nowe, dopiero je poznajemy. Bociany to bardzo inteligentne zwierzęta, które skradły moje serce. Te ptaki są pewnym symbolem – mówi nasz rozmówca.

Ptak z tak poważnymi obrażeniami kwalifikował się do eutanazji, lecz dzięki pomocy pracowników ptasiego azylu warszawskiego ZOO udało się go ocalić.

- W momencie uratowania go stał się nam bardzo bliski, nie mieliśmy serca go gdziekolwiek zostawić. Stwierdziliśmy, że będzie miał tu dobrze – słyszymy od pana Artura.

Bocian pierwotnie miał mieć na imię Lucyna, jednak w trakcie badań okazało się, że to samiec. Dlatego ptak dostał na imię Lucek. Zanim bocian trafił do pana Artura przez trzy miesiące był leczony w Warszawie. Potem trzeba było przejść drogę formalną, by Lucek mógł zamieszkać u naszego rozmówcy.

Lucek – jak każde dzikie zwierzę – jest raczej nieufny względem ludzi, zwłaszcza obcych, jednak powoli przyzwyczaja się do pana Artura.

- Reaguje na mnie dość przyjaźnie kiedy daję mu jeść, oporządzam, sprzątam w jego zagrodzie. Podchodzi, nie ucieka, czasami zaklekocze – opowiada nam pan Artur.

Jeśli chodzi o jedzenie – opiekun Lucka przyznaje, że nowy członek rodziny jest dość wybredny, lecz karmiony jest tym, co powinny jeść bociany. Lucek dziennie zjada ok. kilograma mięsa.

- Lubi łowić świeże ryby z wiadra, czasami upoluje mysz, czy jakiegoś robaka chodzącego po podwórku. Jak to bocian – opisuje pan Artur.

Sama opieka nad Luckiem nie jest wyjątkowo problematyczna. Ptak do niedawna miał także chore biodro, dlatego – by go zbytnio nie nadwyrężał - obecnie większość czasu spędza w zagrodzie.

- Zwykle normalnie chodzi po podwórku, my nie zwracamy na niego za bardzo uwagi, żeby mu nie przeszkadzać, natomiast wiadomo, reagujemy, gdy w jego zachowaniu zaobserwujemy cokolwiek niepokojącego – podkreśla pan Artur.

Pan Artur uratował Luckowi życie, mimo to nie czuje się bohaterem i mówi, że drugi raz na pewno postąpiłby identycznie. Mało tego, możliwe, że Lucek wkrótce będzie miał partnerkę. Chodzi o bociana, który także jest niezdolny do samodzielnego życia na wolności.

- Dla mnie mąż jest bohaterem, aczkolwiek jest bardzo skromny. Opieka nad bocianem wymaga poświęceń. Nie wiem czy się chwalił, że myśli o uratowaniu jeszcze jednego bociana – mówi nam żona pana Artura.

Kobieta także polubiła Lucka. Mówi nam, że wszyscy domownicy zawsze byli pozytywnie nastawieni do wszystkich zwierząt.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE