Do Kutna przyjechał z Radomia. W Mieście Róż spędzi cały weekend. Na imię ma Michał, ale jego sceniczny pseudonim to Koker Beatbox.
- Dla tych, którzy nie wiedzą - jest to sztuka udawania dźwięków muzycznych za pomocą ust. Jestem artystą ulicznym, który od 8 lat jeździ po całej Polsce – mówi nam Koker.
Koker do każdego miejsca przyjeżdża z walizką pełną sprzętu i własnym zasilaniem. Zwykle występuję na starówkach, czy w centrach miast. Zawsze także uważa na to, by jego muzyka nie przeszkadzała tym, którzy nie są nią zainteresowani. Stara się występować z dala od miejsc w których znajdują się domy czy mieszkania.
- Muzycznie to połączenie hip-hopu z naleciałościami różnej muzyki elektronicznej. W moich inspiracjach można też usłyszeć trochę rocka. Ogólnie beatboxem zajmuję się chyba 12 lat. Gram nie tylko koncerty uliczne, ale także w klubach – dodaje.
We wspomnianych klubach można go spotkać w okresie jesienno-zimowym. W sezonie letnim – jak mówi – załadowuje samochód sprzętem i co weekend odwiedza inne miasto. Zdarza mu się występować także na festiwalach. Właśnie na jednym z nich miał swój debiut przed kutnowską publicznością.
- Kutno odwiedziłem drugi raz. Rok temu występowałem na festiwalu Hip-Hop Rose. Bardzo mi się podobało, ale przede wszystkim publiczności spodobał się mój występ. Dlatego uznałem, że warto pokazać się tutaj także publicznie – słyszymy od naszego rozmówcy.
Jak zaczęła się jego przygoda z beatboxem? Kiedy i w jakich okolicznościach debiutował przed szerszą publiką? Koker mówi, że to długa historia, lecz w skrócie:
- Generalnie beatbox zawsze był w moim życiu, ale była to taka zajawka imprezowa dla znajomych. Natomiast któregoś pięknego dnia beatboxowałem na imprezie w jakimś klubie i usłyszał mnie DJ, który akurat w tej chwili odszedł od konsoli i przypadkiem na mnie trafił. Spodobało mu się i zaproponował, że wpuści mnie na scenę i da mi mikrofon. To był mój pierwszy raz w życiu przed oficjalną publiką. Poszło mi fajnie, ludzie zaczęli tańczyć do mojej muzyki. To był punkt zwrotny w moim życiu. Stwierdziłem „o kurczę, chyba warto to robić”. To było dokładnie 8 lat temu. Teraz – jak mówiłem – jeżdżę po całym kraju. Mogę się pochwalić, że dwa lata temu wydałem płytę. Niewielu beatboxerów wydaje płyty – opowiada Koker.
Artysta swoją sceniczno-uliczną działalność łączy z pracą zawodową.
- Oczywiście, na co dzień jestem normalnym człowiekiem, który ma tak zwaną normalną pracę. Pracuję w biurze, w agencji reklamowej, także od poniedziałku do piątku można mnie zobaczyć w garniturze przy komputerze, a w weekendy odzywa się ta moja chyba prawdziwa strona – kończy Koker.
Dodajmy, że gościnny występ z Kokerem zaliczył jeden z młodych beatboxerów z naszego miasta.
Dla zainteresowanych: poniżej znajdują się odnośniki do profilu facebookowego Kokera i do jego kanału na YouTube.