[ZDJĘCIA/WIDEO] Konferencja władz ws. Majdan. Wiceprezydent: ''Zawiodły służby państwowe''

Opublikowano:
Autor:

Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wydarzenia Władze Kutna wraz ze strażą pożarną i strażą miejską komentują weekendowy pożar na składowisku odpadów niebezpiecznych na Majdanach.

Na wstępie st. kpt. Mariusz Jagodziński, oficer prasowy KP PSP Kutno i dowódca JRG Kutno opowiedział o przebiegu akcji gaśniczej (pisaliśmy już o tym TUTAJ i TUTAJ). W pierwszym rzucie na miejsce zadysponowano 9 zastępów straży.

Przystąpiono do działań. Ze względu na wielkość pożaru na miejsce wezwano kolejne siły i środki, w tym z powiatów łęczyckiego i poddębickiego, oraz specjalistyczną grupę ratownictwa chemicznego z Łodzi.

- Zasilanie wodne zorganizowane było z sieci hydrantowej, oraz z sąsiedniego zakładu, PPHU Marcin. Pozwolę sobie bardzo podziękować właścicielowi zakładu, gdyż udostępnił nam zbiornik przeciwpożarowy. Dzięki niemu wody nam nie brakowało, intensywność działań została zwiększona co skutkowało szybkim opanowaniem pożaru – relacjonował st. kpt. Mariusz Jagodziński.

Pożarem objęty był także budynek magazynowo-biurowy. Jego część została spalona, jednak większą część budynku udało się uratować. Ze względu na wiatr pożar rozprzestrzeniał się na sąsiednie nieużytki. Zagrożony był także wcześniej wspomniany zakład. Strażacy podejmowali działania w celu obrony tych miejsc.

W akcji brała udział policja i straż miejska. Powodem były kłęby czarnego dymu zmierzające w stronę miasta.

- Prosiłem straż miejską i policję aby w pierwszej fazie działań nadawali komunikaty o zagrożeniu. W późniejszej fazie to zadymienie już nie stwarzało zagrożenia dla mieszkańców – mówił dowódca JRG Kutno.

- Wspólnie z policją zabezpieczaliśmy drogi dojazdowe, by w akcji nie przeszkadzały żadne pojazdy. Poruszaliśmy się ulicami miasta za chmurą i informowaliśmy mieszkańców o zagrożeniu, apelowaliśmy o zamykanie okien. Dość silny wiatr wiejący z różnych kierunków spowodował, że dym przemieszczał się w różnych kierunkach Na szczęście nie trzeba było podejmować decyzji o ewakuacji części miasta – mówił komendant straży miejskiej, Ryszard Wilanowski.

Przekazano, że to piąty pożar w tym miejscu. Strażacy jeżdżą tam od 2015 roku. Dowiedzieliśmy się również, że w trakcie pożaru na miejscu pojawił się właściciel. Poinformował strażaków, że znajdują się tam odpady rozpuszczalników i farb, oraz ładunki pirotechniczne po poduszkach powietrznych. Dzięki temu strażacy chociaż wstępnie wiedzieli z czym mają do czynienia.

Strażacy od soboty stale monitorują składowisko odpadów, chociażby za pomocą kamer termowizyjnych. Każde miejsce w którym stwierdzą podwyższoną temperaturę jest sprawdzane i przegrzebywane.

- Wczoraj na miejscu była grupa powołana przez policję w tym biegły sądowy w zakresie pożarnictwa. Przyczyna pożaru jest ustalana. Mogę jedynie powiedzieć, że pod uwagę brane są podpalenie lub reakcja chemiczna spowodowana wyciekiem dwóch różnorodnych substancji – mówił st. kpt. M. Jagodziński.

Jacek Boczkaja wyjaśniał, że zanieczyszczenia gromadzone na Majdanach to pozostałość po zakładzie gospodarowania odpadami. Dziś w tym miejscu nie jest prowadzona działalność gospodarcza.

- Zawsze jest tak, że odpowiedzialność za odpady zgromadzone na terenie nieruchomości spoczywa na jej posiadaczu. W tym przypadku mówimy, że tym posiadaczem jest zakład gospodarowania odpadami Ekord i ta spółka powinna te odpady uprzątnąć – podkreślał wiceprezydent.

Dodał, że takie firmy muszą działać na podstawie wydania specjalnej decyzji. Taką decyzję – pierwszą – wydał wojewoda łódzki w 2007 roku. Następnie decyzje przejął marszałek województwa, który wydał ją w 2008 roku. Te dwie decyzje straciły ważność w 2016 roku.

- 17 marca 2016 roku stosowną decyzję dla tego zakładu na zbieranie odpadów niebezpiecznych i innych niż niebezpieczne wydał starosta kutnowski. Została ona uchylona 31 grudnia 2018 roku z uwagi na to, ze spółka prowadziła działalność w taki, a nie inny sposób – mówił zastępca prezydenta Kutna.

Jacek Boczkaja dodał, że odpady miały zostać uprzątnięte do 30 sierpnia 2019 roku. Podkreślał, że prezydent miasta nie ma żadnych kompetencji ani do wydawania decyzji, ani do ich cofania.

- Po to są inne szczeble samorządu, żeby te decyzje wydawać, zabierać, a przede wszystkim egzekwować. My jednak nie pozostawaliśmy bierni w tej sprawie, widzieliśmy, co tam się dzieje. W związku z tym uważaliśmy, że sprawę wreszcie należy skierować do prokuratury. 28 czerwca 2016 roku prezydent miasta złożył zawiadomienie do prokuratury rejonowej w Kutnie o podejrzenie popełnienia przestępstwa – mówił wiceprezydent.

Wspomniane zawiadomienie dotyczyło możliwości popełnienia przestępstwa z art. 183 KK, § 1 który mówi, że, kto wbrew przepisom składuje, usuwa, przetwarza, zbiera, dokonuje odzysku, unieszkodliwia albo transportuje odpady lub substancje w takich warunkach lub w taki sposób, że może to zagrozić życiu lub zdrowiu człowieka lub spowodować obniżenie jakości wody, powietrza lub powierzchni ziemi lub zniszczenie w świecie roślinnym lub zwierzęcym, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.

Śledztwo zostało wszczęte i… trwa do dziś. Miasto wielokrotnie pytało prokuraturę o postępy. Postępowanie przejęła prokuratura okręgowa w Łodzi. W międzyczasie magistrat zwracał się także do straży pożarnej i starostwa powiatowego w Kutnie.

- Występowaliśmy do wszystkich możliwych instytucji, które mają możliwość działania w tej sprawie. Wystąpiliśmy do ministerstwa środowiska z zapytaniem, czyja to powinna być kompetencja. Odpowiedź jest taka: w przypadku w którym doszło do wygaśnięcia decyzji w zakresie gospodarki odpadami sprawy te powinny być prowadzone przez organy właściwe zgodnie z obecnie obwiązującymi przepisami. Czyli w tym przypadku można powiedzieć, że nie zadziałało starostwo powiatowe w Kutnie i marszałek województwa – podkreślał wiceprezydent Boczkaja.

- Uważam, że zawiodły służby państwowe. Dlaczego tak twierdzę? Bo są niejasne przepisy. To przepisy powinny regulować jak się postępuje w odpowiednim momencie, co należy zrobić. Taką bombę jak na Majdanach mamy też chociażby w Łaniętach. Należy wobec jakichkolwiek takich prób być zdecydowanym, właścicieli należy karać, bo to stwarzanie zagrożenia dla mieszkańców czy strażaków, którzy uczestniczyli w akcji gaśniczej i nie wiedzieli, czy za chwilę coś nie wybuchnie i nie będziemy mieli 50 trupów. Nie można dopuszczać do takich sytuacji. Więc zwracam się do posłów, którzy się wypowiadają i mówią, że trzeba zrobić z tym porządek – to zróbcie wreszcie z tym porządek! Macie inicjatywę ustawodawczą. Należy to doprowadzić do końca, a winnych w sposób przykładny ukarać. Nie może być tak, że Polska jest państwem bezprawia. Widzicie, co się dzieje – najlepszą metodą utylizacji jest pożar. Nie tak powinno być – mówił J. Boczkaja.

Wiceprezydent podziękował także kutnowskim strażakom.

- Chciałem w imieniu prezydenta Burzyńskiego bardzo podziękować kutnowskim strażakom, za sprawne ugaszenie pożaru - dodał Jacek Boczkaja.

Więcej na poniższym wideo.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE