reklama

[ZDJĘCIA/WIDEO] Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski w Kutnie. „Pomagamy Ukrainie, a Ukraina czci naszych katów”

Opublikowano:
Autor:

[ZDJĘCIA/WIDEO] Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski w Kutnie. „Pomagamy Ukrainie, a Ukraina czci naszych katów” - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WydarzeniaDuchowny katolicki obrządków ormiańskiego i łacińskiego, represjonowany przez Służbę Bezpieczeństwa działacz opozycji antykomunistycznej w PRL, poeta, publicysta. Oprócz tego działacz społeczny i człowiek, który aktywnie walczy o pamięć o ludobójstwie dokonanym na Polakach przez ukraińskich nacjonalistów na Kresach. To tylko mały wycinek działalności ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego, który dziś gościł w Kutnie.

Wykład Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego odbył się w ramach „Spotkań z Historią” organizowanych przez Muzeum Regionalne w Kutnie. Wykład nosił tytuł „100. rocznica obrony Lwowa i 75. rocznica ludobójstwa na Wołyniu”. Spotkanie odbyło się w Kutnowskim Domu Kultury.

Na początku ks. Isakowicz-Zaleski mówił, że historia Kresów jest jego wielkim zainteresowaniem. Właśnie stamtąd pochodzą jego nieżyjący już rodzice. Dodał, że „historia jest żywa”, ponieważ często wydarzenia sprzed lat rzutują na teraźniejszość, a najnowsze badania, nowe relacje, zbieranie nowych świadectw pozwala nam jeszcze lepiej poznać i zrozumieć nasze dzieje.

Zaczął od przypomnienia historii Kresów jeszcze z lat unii polsko-litewskiej. Mówił, że wówczas nasze ziemie były bardzo wielokulturowe.

- Warto to podkreślić, ponieważ dzisiaj, kiedy jest tyle dyskusji o Unii Europejskiej, często mówi się, że Polacy to taki gorszy naród, krnąbrny, nieprzystający do wspólnoty. Więc w tym miejscu trzeba zwrócić uwagę, że przez kilkaset lat byliśmy w takiej unii. To była unia dobrowolna, nie podbita mieczem, ale w wyniku małżeństwa dwojga władców – Jadwigi Andegaweńskiej i Władysława Jagiełło – mówił ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski.

Dodał, że pomimo różnych konfliktów relacje narodowościowe były bardzo poprawne – nie było wojen religijnych czy prześladowań.

- Szczególnie na Kresach wielokulturowość, wielowyznaniowość była taką bardzo pozytywną cechą. Co wtedy nazywano Kresami? Dzisiaj mówimy o Wilnie i Lwowie, ale wtedy te miasta leżały w centrum terytorium. Kresami nazywano tereny na wschód Od rzeki Dniepr (…). Kresy oznacza pogranicze – podkreślał.

- Chcę zwrócić uwagę, że dzisiejsza nazwa państwa Ukraina jest odwołaniem się do Kresów. Zarówno w języku polskim, jak i ukraińskim – Ukraja. Jakiego „kraja”? Nie Europy, ale Rzeczypospolitej. Dzisiaj Ukraińcy chyba nie do końca zdają z tego sprawę – mówił.

Dodawał, że Rzeczpospolita została zniszczona w wyniku agresji naszych sąsiadów, ale także w wyniku anarchii wewnętrznej.

- To rzadki przypadek w historii – tak ogromne państwo zniknęło w ciągu kilkunastu lat

Następnie mówił o czasach po I Wojnie Światowej. Wtedy Kresami zaczęto nazywać tereny na wschód od rzeki Bug.

- Do XIX w. nikt nie słyszał o Ukraińcach, nie było takiego narodu. Dopiero w zaborze austriackim, żeby skonfliktować tych ludzi, Rusinów z Polakami, zaczęto stosować nazwę Ukrainiec, czyli podkreślano całkowitą odrębność od Białorusinów, Rosjan czy Polaków – stwierdził ks. Isakowicz-Zaleski.

Ten naród (Rusini, później nazywani Ukraińcami) zamieszkiwał kilka województw na Kresach Wschodnich. Jednak Polacy, ale także Żydzi, stanowili tam także bardzo liczną grupę. Mówiono także o Lwowie, o tym, jak ważne było to miasto i jak bardzo było związane z polskością. Mówił także o tamtejszych klubach - Lechii, pierwszym piłkarskim klubie w Polsce, a także o Pogoni.

- Pogoń Lwów jest symbolem, że przed I Wojną Światową, oprócz Warszawy, Wilna, Krakowa i Poznania – Lwów był dynamicznym miastem, który kipiał polskością – mówił.

Potem przypomniał historię Orląt Lwowskich i genezę wojny polsko-ukraińskiej i wsparciu dla Ukraińców ze strony Austro-Węgier. Orlęta to młodzi ludzie, często mający „naście” lat, którzy z powodu braku we Lwowie oddziałów wojskowych Wojska Polskiego – w listopadzie 1918 walczyli o miasto z oddziałami wojsk ukraińskich. Orlęta stanowili ochotnicy. Bronili Lwowa także przed Armią Czerwoną w roku 1920.

W kolejnych latach, jak mówił ks. Isakowicz-Zaleski, na Kresach zaczęli osiedlać się Polacy, głównie chłopi, napływający tam przede wszystkim z terenów przeludnionych. Zaczęli zamieszkiwać na ziemiach spustoszonych. Powstawały polskie wsie.

- Polacy nie mieli powodów, by żyć z kimś w konflikcie. Jednak były działania ze strony ukraińskiej, żeby relacje polsko-ukraińskie „podpalić”. Tu przechodzimy do ludobójstwa Polaków. Trzeba zacząć od tego, że powstał cały ruch odwołujący się do ideologii, która uznawała Polskę za wroga. To był ruch popularnie nazywany „nacjonalistami ukraińskimi” chociaż moim zdaniem słowo „nacjonalista” jest nieodpowiednie. To byli szowiniści – stwierdził ks. Isakowicz-Zaleski.

Główną personą wśród tego ruchu był Dmytro Doncow. Głosił, że na terenie Ukrainy nie ma miejsca dla Żydów czy Polaków i, jak mówił ks. Isakowicz-Zaleski, wydał zgodę na zabijanie. To jego zdaniem odróżniało Ukraińców od Polaków, bowiem nasz naród także chciał niepodległości, ale nie dążył do niej stosując terror.

-To co on zapisał w sowich książkach w życie wprowadził Stepan Bandera. Już w czasie studiów związał z ukraińskim ruchem nacjonalistycznym. Co więcej – szybko awansował i stał się głównym przywódcą. On dokonywał głównych aktów terroru. To były podpalenia, zabójstwa, napady na polskie urzędy – wyliczał ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski.

Dodał, że zarówno on, jak i kolejny z liderów ukraińskich nacjonalistów, Roman Szuchewycz, ściśle współpracowali z nazistami. Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski podkreślał, że Niemcy bardzo wspierali banderowców licząc na ich pomoc w walce z Polakami. Nie zawiedli się – wielu Ukraińców walczyło w czasie wojny u boku Niemców jako ochotnicy.

-Do Wehrmachtu wcielano wszystkich, także Polaków, nikt nikogo o zdanie nie pytał. Ale do SS wcielano ochotników. I Ukraińcy jako ci ochotnicy tam wstępowali– mówił duszpasterz.

- Banderowcy stworzyli kolejną swoją formację – Ukraińską Powstańczą Armię. I mimo, że w nazwie jest słowo „powstańcza”, czyli powinna walczyć z okupantem, czyli Niemcami, to z Niemcami nie walczyli, tylko z nimi kolaborowali. Natomiast od końca 1942 roku, praktycznie do roku 1947 te oddziały dokonywały napadów na polskie wsie. Uznano, że Polacy wcześniej czy później ponownie będą chcieli stworzyć swoje państwo, więc należy ich wymordować

Na Wołyniu wymordowano ok. 60 tys. osób. Natomiast na terenach Lubelszczyzny i małopolski wschodniej z rąk banderowców zginęło ok. 100 tys. osób. Banderowcy w brutalny sposób zabijali wszystkich, także kobiety i dzieci.

- Schemat ataków był jednakowy. W nocy formacje UPA otaczały wioskę, w okolicach północy dawano znak pochodnią i rozpoczynał się atak. Atakowały trzy grupy – pierwsza to siekiernicy, ukraińscy chłopi z siekierami i widłami. Jeżeli Polacy stawialiby opór za nimi szły formacje UPA uzbrojone w broń palną. Druga grupa rabowała, a trzecia podpalała. W ten sposób zgładzono większość polskich miejscowości

Nazywano to „Czerwonymi Nocami”. Ciekawostką jest, że z tej rzezi cudem cało wyszedł Mirosław Hermaszewski – jedyny Polak, który odbył lot w kosmos. W chwili ataku miał 1,5 roku, uratowała go matka.

Na zakończenie ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski odniósł się do teraźniejszości i faktu, że dziś oprawcy Polaków spod czerwono-czarnej flagi UPA uznawani są za naszą wschodnią granicą za bohaterów, o ludobójstwie na Polakach niemal się tam nie mówi. Brakuje pomników czy grobów zamordowanych, nikt nie prowadzi badań, by znaleźć ich mogiły. Jedyne na co mogą liczyć rodziny wymordowanych to oddolne inicjatywy zmierzające do przypominania o tamtych zbrodniach. Jednocześnie nasz kraj nieustannie wspierał i wspiera Ukrainę nie tylko symbolicznymi gestami dyplomatycznymi, ale także finansowo.

- Stawia się tam pomniki Bandery w asyście wojska i ukraińskich flag, ale także flag UPA. Ukraińscy duchowni święcący te pomniki stoją pod czerwono-czarnymi barwami. No i Majdan. To osobna historia. Rozumiem zryw niepodległościowy, ale z dwóch powodów jestem do tego sceptyczny. Po pierwsze oligarchowie dalej są przy władzy, tylko zamienili się miejscami – obalili jednego, przyszedł drugi. Z Polski „doją” pieniędzy ile się da, a Poroszenko bogaci się nie myśląc o tym, żeby wspierać swój kraj. To, że Ukraińcy chcą autonomii, wstąpienia do UE – można to popierać. Tylko niestety w miejsce komunizmu wprowadzają ideologię banderowską – mówił ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE