Zdaniem radnego obecna działalność komisji przypomina błędne koło. – Mieszkańcy idą do prezydenta prosić o przydział mieszkania i są odsyłani do komisji, która i tak nie jest władna podjąć żadnej wiążącej decyzji. Dlatego najlepszym pomysłem jest jej zlikwidowanie – twierdzi radny.
Takim postawieniem sprawy oburzeni są radni zasiadający w komisji.
– Zupełnie nie zgadzam się z taką argumentacją – mówi Edward Książek, radny miejski, a zarazem przewodniczący komisji mieszkaniowej. – Prezydent przyznaje przecież mieszkania po zaopiniowaniu przez naszą komisję. To my znamy potrzeby ludzi, odwiedzamy mieszkańców i zdajemy relację prezydentowi. Gdyby tak myśleć, trzeba by inne komisje także zlikwidować, one tak samo stanowią organ doradczy dla włodarza naszego miasta.
Pomysł za absurdalny uważa również prezydent Kutna.
– Komisje mieszkaniowe są potrzebne – mówi Zbigniew Burzyński. – Moim zdaniem dobrze wykonują swoją pracę. W większości samorządów takie organy istnieją, nie rozumiem, dlaczego my mielibyśmy z nich rezygnować.
Mieszkańcy Kutna, którzy mieli do czynienia z komisją, są podzieli w kwestii jej działalności. Niektórzy w ostrych słowach mówią o jej członkach i twierdzą, że bez układów mieszkania załatwić się nie da. Inni twierdzą, że komisja, choć działa powoli, to sprawiedliwie. Zarówno jedni i drudzy są przezorni i nie chcą ujawniać swoich danych. – Lepiej się nie narażać członkom komisji. Jak ktoś podpadnie krytyką w prasie to o mieszkaniu może zapomnieć – mówi nam jeden z mieszkańców oczekujących na przydział socjalnego lokalu.
Przypomnijmy, że na listach oczekujących na mieszkania znajduje się 1120 osób, a co roku zwalnia się zaledwie 20 mieszkań.
Artykuł ukazał się w dzisiejszej "Gazecie Lokalnej".