Aleks Perka: Grając w Rice nauczyłem się bardzo dużo. Podwyższyłem tam swoje umiejętności techniczne, ale również taktyczne. Za Oceanem nauczono mnie prawdziwej zespołowej gry. Bez tych doświadczeń nie mógłbym kontynuować swojej kariery koszykarskiej.
Ale od samego początku miałeś pod górkę. Wykryto u Ciebie poważne kłopoty z nogą i Twoja kariera wisiała na włosku. Co wtedy czułeś?
W moim przypadku problemy z nogą ani trochę nie pomniejszyły wiary w sukces. Byłem bardzo zmotywowany i wiedziałem, że muszę trenować więcej niż inni. Talent i predyspozycje fizyczne to nie wszystko. Trzeba poprzeć je ciężką pracą i litrami potu wylanego na treningach.
Po powrocie do Polski związałeś się z Polonią Warszawa, a później występowałeś w Koszalinie. Jak znalazłeś się w Kutnie?
Trener Andrzej Kowalczyk złożył mi ofertę, a ja wiedząc, że Kutno ma szansę na awans, długo się nie zastanawiałem. Chciałem pomóc w osiągnięciu sukcesu. Patrząc z perspektywy czasu nie żałuję tego kroku, bo mamy świetny zespół i zyskałem wielu przyjaciół.
Przed Wami finał play-off, w którym zmierzycie się z Toruniem. Jak nastroje w drużynie?
Czujemy się świetnie i jesteśmy gotowi do walki. Wierzymy w zwycięstwo i będziemy grać z wielką determinacją o każdą piłkę aż do ostatniej sekundy, tak samo jak w Cetniewie.
Przed spotkaniami z Władysławowem zaprezentowałeś efektownego irokeza. Skąd taki pomysł?
Irokez reprezentuje siłę i wiarę wojownika, którego głównym celem było walczyć i zwyciężać. Utożsamiam się z tym i bardzo mnie to mobilizuje, a na rywali powinno działać ostrzegająco.
fot. Marcin Nadolski / azswsgk.pl