- Nasza praca jest podobna do paparazzi z brukowców - mówi Dariusz Maśliński,kutnowski detektyw z wieloletnim doświadczeniem. - Tak jak oni, musimy przyłapać kochanków w kompromitującej sytuacji i uwiecznić to na zdjęciach, które później będzie można wykorzystać chociażby podczas sprawy rozwodowej.
Do detektywistycznego biura z okolic Kutna zgłaszają sięzarówno kobiety, jak i mężczyźni. Najstarszym klientem był... 70-letni mężczyzna.
- Mówiąc o zdradzie na myśl od razu przychodzą niewiernifaceci, ale kobiety wcale nie są lepsze. Obie płcie zgłaszają się do nasporównywalnie często - mówi pan Dariusz. - Pamiętam, jak w zeszłym rokuodwiedził nas starszy mężczyzna, którego o trzydzieści lat młodsza żonazdradzała z szefem. Sprawa zakończyła się rozwodem i kobieta zostałapraktycznie bez grosza przy duszy.
Z jakimi najdziwniejszymi sytuacjami spotkał się detektywspecjalizujący w zdradach?
- Mężczyzna w średnim wieku parę miesięcy po ślubie zacząłpodejrzewać swoją partnerkę o kontakty pozamałżeńskie. Po tygodniowym śledztwieokazało się, że zdradzała go z... czterema mężczyznami z czterech różnych miast -odpowiada. - Ciekawa była także historia chorobliwie zazdrosnej kobiety, któraposądzała męża o zdradę, a okazało się, że ten potajemnie chodził na siłownię
Tropienie zdrad staje się coraz popularniejsze, jednakpozwolić mogą sobie na to tylko osoby z grubym portfelem.
- Dzień naszej pracy to koszt około 1 tys. złotych, awiększość śledztw trwa minimum tydzień - mówi D. Maśliński. - Do dyspozycjimamy wiele aparatów i kamer, którymi rejestrujemy dowody zdrady. Potem podczasspraw rozwodowych dysponują nimi nasi klienci. Wykonaliśmy już setki zdjęć i niemal zawsze są dowodzą o winie zdradzającego.
imię i nazwisko detektywa zostało zmienione