[FOTO] Wypadek paralotniarza w Kutnie i śledztwo Komisji Badań Wypadków Lotniczych. Dlaczego paralotnia runęła na ziemię?

Opublikowano:
Autor:

Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wydarzenia To miał być lot widokowy. Zamiast tego był poważny wypadek. W ubiegłym roku w Kutnie rozbił się paralotniarz. Badaniem jego przyczyn zajęła się Państwowa Komisja Badań Wypadków Lotniczych. Śledczy sporządzili raport końcowy, z którego poznajemy szczegóły tego zajścia.

Przypomnijmy, że do zdarzenia doszło pod koniec marca ub, roku. Ok. godz. 17.30 na jednej z posesji przy ul. Łąkoszyńskiej rozbiła się paralotnia. Ranna została jedna osoba. Na miejscu pracowała straż pożarna, policja i zespół ratownictwa medycznego.

W Kutnie pojawili się także śledczy z Państwowej Komisji Badań Wypadków Lotniczych. Z oficjalnego raportu opublikowanego w ub. roku dowiadujemy się jaki przebieg miał lot i sam wypadek.

Poszkodowany został 43-letni mężczyzna (obrażenia wielonarządowe, śledczy kwalifikują je jako poważne). Komisja podkreśla, że pilot posiadał Świadectwo kwalifikacji z uprawnieniem do wykonywania lotów na paralotni z napędem. Nalot na posiadanym zestawie wynosił około 300 godzin.

Celem paralotniarza był lot widokowy. Miejscem startu i zamierzonego lądowania było lądowisko wydzielone do startów i lądowań paralotniowych. Właśnie tam doszło do wypadku. Pogoda była dobra i – zdaniem śledczych – nie miała wpływu na wypadek.

Komisja sporządziła opis i analizę zdarzenia. Dowiadujemy się, że 28 marca ub. roku pilot wraz z synem udali się do miejsca specjalnie wyznaczonego na potrzebny startów i lądowań paralotniowych w Kutnie.

- Pilot dokonał sprawdzenia przedlotowego paralotni oraz napędu. Po stwierdzeniu, że stan techniczny sprzętu nie budził zastrzeżeń, pilot po założeniu uprzęży przystąpił do wykonywania startu. Po krótkimro zbiegu wykonał start i przeszedł na wznoszenie. Na wysokości około 30 m nastąpiło oderwanie się końcówki śmigła, ze względu na obawę zderzenia z przeszkodą występującą na torze lotu, pilot wykonał nawrót w kierunku miejsca startu. Po wykonaniu zakrętu, w locie po prostej nastąpiło zwiększone opadanie paralotni, które zakończyło się uderzeniem w metalową siatkę ogrodzenia. Przed uderzeniem pilot wyłączył silnik – opisuje Państwowa Komisja Badań Wypadków Lotniczych.

Zestaw, który był użyty do wykonania lotu był w posiadaniu pilota przez okres około czterech lat. Składał się ze skrzydła APCO FORCE M, silnika VENTOR o pojemności 125 cm3 , oraz śmigła firmy WERENC.

Komisja stwierdziła, że przyczyną wypadku był niewłaściwie wykonany manewr lądowania. W okolicznościach sprzyjających zaistnieniu wypadku wskazano nagłe rozwarstwienie się śmigła z przyczyn nieznanych, utratę ciągu silnika w wyniku częściowego rozwarstwienia śmigła, przeszkody na torze lotu paralotni oraz niewielkie doświadczenie pilota.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE