Przypomnijmy, że do zdarzenia doszło pod koniec marca ub, roku. Ok. godz. 17.30 na jednej z posesji przy ul. Łąkoszyńskiej rozbiła się paralotnia. Ranna została jedna osoba. Na miejscu pracowała straż pożarna, policja i zespół ratownictwa medycznego.
W Kutnie pojawili się także śledczy z Państwowej Komisji Badań Wypadków Lotniczych. Z oficjalnego raportu opublikowanego w ub. roku dowiadujemy się jaki przebieg miał lot i sam wypadek.
Poszkodowany został 43-letni mężczyzna (obrażenia wielonarządowe, śledczy kwalifikują je jako poważne). Komisja podkreśla, że pilot posiadał Świadectwo kwalifikacji z uprawnieniem do wykonywania lotów na paralotni z napędem. Nalot na posiadanym zestawie wynosił około 300 godzin.
Celem paralotniarza był lot widokowy. Miejscem startu i zamierzonego lądowania było lądowisko wydzielone do startów i lądowań paralotniowych. Właśnie tam doszło do wypadku. Pogoda była dobra i – zdaniem śledczych – nie miała wpływu na wypadek.
Komisja sporządziła opis i analizę zdarzenia. Dowiadujemy się, że 28 marca ub. roku pilot wraz z synem udali się do miejsca specjalnie wyznaczonego na potrzebny startów i lądowań paralotniowych w Kutnie.
- Pilot dokonał sprawdzenia przedlotowego paralotni oraz napędu. Po stwierdzeniu, że stan techniczny sprzętu nie budził zastrzeżeń, pilot po założeniu uprzęży przystąpił do wykonywania startu. Po krótkimro zbiegu wykonał start i przeszedł na wznoszenie. Na wysokości około 30 m nastąpiło oderwanie się końcówki śmigła, ze względu na obawę zderzenia z przeszkodą występującą na torze lotu, pilot wykonał nawrót w kierunku miejsca startu. Po wykonaniu zakrętu, w locie po prostej nastąpiło zwiększone opadanie paralotni, które zakończyło się uderzeniem w metalową siatkę ogrodzenia. Przed uderzeniem pilot wyłączył silnik – opisuje Państwowa Komisja Badań Wypadków Lotniczych.
Zestaw, który był użyty do wykonania lotu był w posiadaniu pilota przez okres około czterech lat. Składał się ze skrzydła APCO FORCE M, silnika VENTOR o pojemności 125 cm3 , oraz śmigła firmy WERENC.
Komisja stwierdziła, że przyczyną wypadku był niewłaściwie wykonany manewr lądowania. W okolicznościach sprzyjających zaistnieniu wypadku wskazano nagłe rozwarstwienie się śmigła z przyczyn nieznanych, utratę ciągu silnika w wyniku częściowego rozwarstwienia śmigła, przeszkody na torze lotu paralotni oraz niewielkie doświadczenie pilota.