Informacja jest nieoficjalna - rzecznik wojewódzkiego sanepidu jeszcze jej nie potwierdza. Wszystko wskazuje jednak na to, że w laboratorium w Łodzi pierwszy raz wykryto koronawirusa Delta. Wymaz pochodzi od 36-letniego mężczyzny, który od kilkunastu dni leży w szpitalu zakaźnym im. Biegańskiego.
Jak ustalił portal tulodz.pl, mężczyzna jest pracownikiem fizycznym w Szkocji. Do Polski, a konkretnie do Kutna, wrócił 17 czerwca. Już dzień później zaczął się źle czuć.
Koronawirus Delta zaatakował w Łódzkiem
Najpierw miał objawy wskazujące na przeziębienia - dreszcze, kaszel, gorączkę dochodzącą do 39 stopni. Później dołączyły wymioty, nudności, a także bóle głowy i ucha. Początkowo mężczyzna był pod opieką lekarza rodzinnego. Nie miał wykonanego testu na koronawirusa.
Kolejne dni nie przynosiły poprawy. Nasilały się bóle głowy, doszedł też rozpierający ból gałek ocznych. Po niemal tygodniu bezskutecznego leczenia domowego cierpiący 36-latek trafił w końcu do szpitala. Z Kutna karetką przewieziono go do szpitala im. Biegańskiego w Łodzi.
- Objawy przypominały zapalenie opon mózgowych - mówią medycy. - Lekarz rodzinny nabrał takich podejrzeń i dlatego zdecydował skierować chorego do szpitala zakaźnego.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.