Piotr, patrząc na twój przebieg kariery to nie jesteś zawodnikiem, który często zmienia barwy klubowe, osiem lat w rodzinnej Częstochowie, pięć w łódzkim ŁKS-sie, teraz grasz w Kutnie, jakie są twoje plany związane z kutnowską drużyną?
- Rzeczywiście dotychczas byłem tylko dwukrotnie zmuszony zmieniać barwy klubowe. W obu tych przypadkach było to spowodowane rozpadem drużyny. Nie traktuję siebie, jako zawodnika, który gra w danym klubie dla siebie, swoich statystyk i promowania się. Nie chcę żeby zabrzmiało to zbyt górnolotnie, ale zawsze przedkładałem dobro drużyny ponad swoje własne.
Będąc jednak zawodnikiem trzeba zdać sobie sprawę, że nie wszystko zależy tylko od Ciebie, dlatego uważam, że miałem bardzo dużo szczęścia trafiając do klubów, w których byłem doceniany. Na pewno miło jest spędzić kilka sezonów w jednej drużynie, dlatego w Kutnie chciałbym występować jak najdłużej.
Jak podsumujesz ubiegły sezon, po spektakularnym awansie łodzian do TBL, ŁKS borykał się z wieloma problemami?
- Tak naprawdę był tylko jeden problem. Oczywiście mam na myśli finanse. Myślę, że gdyby nie problemy finansowe to mieliśmy szansę na wejście do fazy play off. Niestety już po kilku meczach z drużyny odeszło kilku czołowych zawodników, co zaowocowało bardzo słabymi wynikami sportowymi.
Dla mnie indywidualnie też był to bardzo trudny sezon gdyż już w I rundzie doznałem kontuzji, która jak się później okazało doskwierała mi do końca sezonu. Nasza kadra była już wtedy jednak tak wąska, że nie było mowy o tym bym miał czas na odpoczynek i dojście do pełnej sprawności.
Tobie i Kubie Dłuskiemu udało się podpisać kontrakt w Kutnie, jak oceniasz swoją decyzję, i czy w związku z tym dobrze czujesz się w nowym otoczeniu?
- Na przyjęcie propozycji gry w Kutnie wpływ miało wiele czynników. Przede wszystkim zależało mi na tym by znaleźć się w silnym zespole. Zespole, który walczy o najwyższe cele a nie gra o przysłowiową pietruszkę. Skład, który przedstawił mi trener Krysiewicz, w mojej ocenie gwarantował taki właśnie scenariusz. Do tego dochodzi sam sztab szkoleniowy, o którym słyszałem wiele dobrego oraz dobra sytuacja organizacyjno-finansowa w Klubie. Z perspektywy tych kilku miesięcy, które spędziłem już w Kutnie, na pewno nie mogę swej decyzji żałować. Stworzyliśmy z chłopakami bardzo silny kolektyw tak na boisku jak i poza nim. Organizacja w Klubie jest bliska ideału. Do tego dochodzą kibice, którzy wypełniają naszą halę niemal do ostatniego miejsca, a także towarzyszą nam w meczach wyjazdowych. Uważam, więc, że Kutno jest idealnym wyborem i wspaniałym miejscem do kontynuowania mej przygody z koszykówką :D
Obserwując twoją osobę wydaje się, że jesteś człowiekiem, za którym koledzy z drużyny pójdą w przysłowiowy „ogień”…
- Myślę, że mamy taką drużynę, w której każdy za każdego poszedłby w „ogień”. Według mnie atmosfera w zespole to klucz do sukcesu, dlatego zawsze staram się dołożyć swoją cegiełkę do tego by w drużynie panowała bardzo dobra atmosfera.
Kutnowski klub z roku na rok jest coraz mocniejszy. Budowany mądrze, może być postrzegany, jako przykład organizacyjny, sportowo cały czas pnie się w górę. W tym sezonie AZS Kutno upatrywany jest w roli głównych faworytów do walki o medale. Zarząd Klubu chce pierwszej czwórki, co Piotr Trepka myśli o sile swojej nowej drużyny?
- Na pewno mamy zespół, który stać na walkę o medale. Jako, że w drużynie jest wiele nowych twarzy jeszcze dużo pracy przed nami byśmy osiągnęli szczyt naszych możliwości. Jestem przekonany, że z każdym meczem będziemy coraz silniejsi. Potencjał i atmosfera jak wśród nas panuje na pewno sprawia, że cel postawiony nam przez zarząd jest realny. Jako zawodnicy zdajemy sobie sprawę, że liga w tym roku jest wyjątkowo silna i nieprzewidywalna jednak chcemy wygrać w każdym meczu i stawiamy przed sobą cel jeszcze wyższy...
Po siedmiu kolejkach Akademicy są na trzeciej pozycji. Szkoda przegranej w Dąbrowie, no i w Toruniu (trochę na własne życzenie), byłoby rewelacyjnie?
- Na pewno te dwa spotkania były do wygrania. Bardzo nam szkoda straconych punktów jednak to już przeszłość. Najważniejsze to wyciągać z takich spotkań wnioski. Do fazy play off jeszcze sporo czasu, który musimy przeznaczyć na eliminowanie błędów, które przytrafiły się nam w tych meczach.
Piotr, po kontuzji wracasz do pełni sił, w ostatnim spotkaniu zdeklasowaliście szczecinian. Pierwsza kwarta to chyba zapowiedź twojego powrotu do optymalnej formy?
- Czuję się coraz lepiej i mam nadzieję, że niedługo będzie to widać na parkiecie. Już najwyższy czas zacząć spłacać dług zaufania, jaki obdarzyli mnie koledzy z zespołu, trener oraz zarząd.
Przed meczem ze Szczecinem trener uczulał nas na tzw. seryjnych strzelców w zespole gości. Tacy zawodnicy jak Majcherek czy Pacocha, gdy trafią pierwsze dwa-trzy rzuty są już praktycznie nie do zatrzymania. Dlatego tak ważny był początek tego meczu i twarda obrona od pierwszego gwizdka. Myślę, że w tym elemencie tak ja, jak i cała drużyna wypadła całkiem nieźle, dlatego z optymizmem patrzę w przyszłość.
Przed wami trudny tydzień, w środę zagracie w Intermarche Basket Cup z Politechniką Poznań, a w sobotę na trudnym terenie w Krośnie trzeba będzie zmierzyć się z niepokonaną na własnym parkiecie ekipą trenera Dusana Radovica…
- Jesteśmy zdeterminowani by wygrać oba te pojedynki. Patrząc na układ tabeli wydaje się, że spotkanie w Krośnie będzie trudniejsze jednak nikogo nie można lekceważyć. Politechnika w poprzedniej kolejce wreszcie się przełamała i na pewno będzie bardzo zmobilizowana by ten wyczyn powtórzyć. Nasze podejście jest jednak, bez względu na przeciwnika, zawsze takie samo. Czy gramy u siebie czy na wyjeździe, każdy mecz chcemy wygrać. Na pewno nie będą to łatwe spotkania, ale zrobimy wszystko by zwyciężyć w obu tych meczach.
Powodzenia.
- Dzięki.