Poseł z Kutna organizował wówczas wyjazd pociągiem 60 posłów i senatorów do Katynia. Wszyscy mieli uczcić pamięć zamordowanych przez sowietów 70 lat wcześniej oficerów. T. Woźniak miał również propozycję podróży prezydenckim tupolewem.
– Pamiętam, jak wspólnie ze świętej pamięci Grażyną Gęsicką ustalaliśmy listę osób, które polecą z prezydentem Lechem Kaczyńskim. Każdy klub parlamentarny miał do dyspozycji 3 miejsca. Nam udało się pozyskać jeszcze dwa dodatkowe. Grażyna namawiała mnie, bym leciał razem z prezydentem. Stwierdziłem jednak, że nie mogę zostawić posłów i senatorów, którzy będą podróżować pociągiem, zwłaszcza jako główny organizator. Razem jednak układaliśmy listę osób, które miały znaleźć się na pokładzie – Jarosław Kaczyński, mimo że nie wiedzieliśmy, czy skorzysta z takiej możliwości, poza tym posłanki Grażyna Gęsicka oraz Aleksandra Natalii-Świat, poseł Przemysław Gosiewski i pani senator Janina Fetlińska. Często jestem pytany, jak się z tym czuję. Ale przecież nie miałem świadomości, że ci ludzie zginą – dodawał T. Woźniak.
Z wypadkiem prezydenckiego TU 154 M nie mogą również pogodzić się żychlinianie, którzy na myśl o 10 kwietnia od razu mają przed sobą sylwetkę ks. Romana Indrzejczyka, który urodził się w mieście nad Słudwią.