Mowa o zdarzeniu do którego doszło przedwczoraj późnym popołudniem w okolicy skrzyżowania ulic Zamoyskiego i Skłodowskiej. Świadkowie zdarzenia informowali naszą redakcję, że na chodniku leży mężczyzna, który doznał udaru.
- Mężczyzna zasłabł, nie ma z nim kontaktu i ma słabo wyczuwalny puls. Wiadomo, że nikt go nie pobił, innych informacji na razie nie mamy. Przekaz z patrolu jest taki, że ma uraz w okolicy miednicy, najprawdopodobniej w wyniku przewrócenia się – mówił nam w trakcie trwania działań oficer dyżurny Komendy Powiatowej Policji w Kutnie.
Na karetkę trzeba było trochę poczekać (co zdziwiło zgłaszająych nam sprawę świadków), tymczasem na miejsce nie wezwano np. straży pożarnej, co zwykle ma miejsce w przypadku pilnych interwencji, do których z różnych przyczyn nie można w danej chwili zadysponować zespołu ratownictwa medycznego. Dlaczego tak się stało?
Otóż okazało się, że w tym przypadku nie było mowy o udarze. Ratownicy medyczni dementują relacje świadków mówiące o tym, że poszkodowany wymagał natychmiastowej pomocy.
- Zespół ratownictwa medycznego został wezwany na miejsce przez policję. Pod sklepem leżał mężczyzna będący pod wpływem alkoholu. Pacjent twierdził, że dwukrotnie się przewrócił – mówi rat. med. Adam Stępka, rzecznik prasowy Wojewódzkiej Stacji Ratownictwa Medycznego.
Mężczyzna zgłaszał bóle prawej nogi. Kontakt z nim był utrudniony z powodu jego trudności w mówieniu w wyniku tracheotomii.
- Pacjent został zabrany do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego kutnowskiego szpitala – dodaje rat. med. A. Stępka.
Z tego wynika, że w tym przypadku nie było mowy o zagrożeniu zdrowia lub życia mężczyzny.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.