- Od razu zacząłem ją wołać - opowiada Szymon Łubiński, właściciel Lali. - W czasie poszukiwań spotkaliśmy myśliwych. Poinformowaliśmy ich o tym, że zagubił się nam pies. Oni na to, że nie powinniśmy puszczać go luzem. Na odchodne powiedzieli: nie wiemy, co będzie z psem.
Kutnianie kilka minut później usłyszeli strzał i skowyt psa. Potem kolejne dwa strzały.
- Znalazłem ją owiniętą wokół drzewa, zasypaną śniegiem - wspomina roztrzęsiony pan Szymon. - Wezwałem policję, mundurowi jednak wyłącznie mnie pouczyli i na tym koniec. Chciałbym, aby sprawcy zostali ukarani. Myśliwi mają prawo ustrzelić bezpańskie zwierzęta, które zagrażają zwierzynie. Lala była spokojnym psem, nigdy nie okazywała agresji. To dla mnie ogromna strata.
Zarząd Okręgowy Polskiego Związku Łowieckiego w Płocku zamierza zająć się sprawą, ustalić, które koło łowieckie polowało feralnej niedzieli w lesie w Mnichu.
Więcej o tej bulwersującej sprawie w najbliższym wydaniu "Gazety Lokalnej".