Według danych Państwowego Zakładu Higieny sytuacja epidemiologiczna związana z kleszczowym zapaleniem mózgu (KZM) pogarsza się w zawrotnym tempie. Jeszcze w 2019 roku odnotowano 265 przypadków tej choroby. Do 2024 roku liczba ta wzrosła do 793. Co więcej, tylko w pierwszych trzech miesiącach 2025 roku zarejestrowano blisko 200 nowych zakażeń, co może oznaczać rekordowy rok pod względem zachorowań.
Kleszcze są wszędzie – nie tylko w lasach
Dotychczas kleszcze kojarzono głównie z lasami i dzikimi terenami, ale rzeczywistość okazuje się znacznie bardziej niepokojąca. „W tej chwili 90 procent ukłuć przez kleszcze ma miejsce w bezpośrednim sąsiedztwie miejsc zamieszkania – w przydomowych ogrodach, parkach miejskich czy na działkach rekreacyjnych” – informują badacze. Ten fakt obala mit, że zagrożenie istnieje tylko na łonie natury. Dziś kleszcze atakują niemal wszędzie – niezależnie od pory roku.
Jedną z kluczowych przyczyn wzrostu liczby kleszczy są zmiany klimatyczne. W Polsce zimy są coraz łagodniejsze, a to oznacza, że temperatury rzadko spadają poniżej granicy, która zagraża tym pajęczakom – czyli minus 35 stopni Celsjusza. W efekcie kleszcze nie tylko przeżywają zimę, ale bywają aktywne nawet w styczniu czy lutym.
Niewidzialni pasażerowie w domach
Kleszcze trafiają do domów częściej, niż się wydaje – i to nie za sprawą spacerów po lesie, lecz zwierząt domowych. Psy i koty wychodzące na zewnątrz stają się naturalnymi przenośnikami tych pasożytów. Odpowiednia ochrona pupili jest więc nie tylko kwestią ich zdrowia, ale też bezpieczeństwa całej rodziny.
Na rynku dostępnych jest wiele produktów zabezpieczających zwierzęta – krople, obroże, tabletki czy zastrzyki. Ich koszt jest niewielki w porównaniu z potencjalnymi konsekwencjami zdrowotnymi.
Podstępna infekcja – jak działa KZM?
Kleszczowe zapalenie mózgu to wirusowa choroba, której przebieg potrafi zmylić nawet doświadczonych lekarzy. Pierwsze objawy – gorączka, bóle mięśni i ogólne osłabienie – przypominają infekcje sezonowe. Ta faza zwykle mija w ciągu tygodnia, choć u niektórych trwa nawet cztery tygodnie. Niestety, część przypadków kończy się rozwinięciem neuroinfekcji.
Wówczas pojawiają się objawy neurologiczne, takie jak zapalenie opon mózgowych, pnia mózgu czy korzeni nerwowych. „Nawet łagodne przejście zakażenia wirusem KZM może prowadzić do długofalowych problemów. Pacjenci często doświadczają utrzymujących się przez miesiące, a nawet lata, bólów głowy, zaburzeń koncentracji, problemów z pamięcią oraz chronicznego zmęczenia.”
Obecnie najskuteczniejszym sposobem ochrony przed KZM pozostaje szczepienie. Koszt jednej dawki to około 200 złotych, a dla pełnej odporności potrzebne są trzy dawki podstawowe i dawki przypominające. Nowością jest możliwość zaszczepienia się w aptekach, gdzie farmaceuci mogą nie tylko kwalifikować pacjentów, ale też podawać szczepionki.
Działania samorządów i systemu
Choć szczepienia przeciw KZM nie są refundowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia, część samorządów wprowadza lokalne programy dofinansowań. Seniorzy, leśnicy i mieszkańcy zagrożonych terenów mogą liczyć na wsparcie finansowe. Eksperci domagają się rozszerzenia kalendarza szczepień obowiązkowych: „Koszty leczenia powikłań tej choroby znacznie przewyższają wydatki związane z programem powszechnych szczepień profilaktycznych.”
Borelioza – mniej widoczna, równie groźna
Oprócz KZM, zagrożeniem pozostaje borelioza – choroba bakteryjna objawiająca się charakterystycznym rumieniem wędrującym. Jej przebieg bywa trudny i prowadzi do poważnych powikłań neurologicznych, stawowych czy sercowych. W odróżnieniu od KZM, przeciwko boreliozie nie ma dostępnej szczepionki.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.