Wstawanie od rana, przyjazd na zajęcia, kilka godzin wykładów, a później... najczęściej właśnie powrót do domu. Tak wygląda życie studentów, którzy kształcą się w Kutnie.
- Oferta kulturalna miasta nie zachęca. Młodzi ludzie, którzy studiują w większych miastach wiedzą doskonale, że mogą korzystać z całej gamy imprez, w Kutnie się o nas zapomina - mówi Bartłomiej Syska z Lucienia.
Poza zajęciami najczęściej można wyskoczyć na piwo do któregoś z ogródków na placu Piłsudskiego. Jeśli jest zimno, ciężko znaleźć lokal, który odpowiednio przyjmie studentów.
- Na palcach jednej ręki można wyliczyć miejsca, gdzie honoruje się zniżki na okazaną legitymację. Nie ma się co dziwić, że przyjezdni nie chcą zostawać u nas na dłużej, a w efekcie przecież traci na tym miasto - dodaje Mateusz Sobota z Kutna.
Od roku największą atrakcją jest Aquapark Kutno.
- Ale ile można chodzić na basen czy kręgle? Czasami trafi się jakaś miejska impreza z koncertami, wtedy jest co robić. Dzieje się to jednak sporadycznie - mówi Łukasz Mamiński z Łęczycy. - W moim rodzinnym mieście jest podobnie. Kutno jest jednak większe i dobrze by było, gdyby ci, którzy tutaj studiują mogli osiąść już tu na stałe.
Ośrodki akademickie w całej Polsce zabiegają o studentów. Zgodnie z badaniami ponad 80% studentów w miejscu kształcenia zapuszcza korzenie i zostaje na stałe.
- Dzięki temu miasta się rozwijają, młodzi ludzie przyspieszają jego rozwój. U nas tego nie ma, a szkoda, bo czuję się lokalnym patriotą i chciałbym, by w Kutnie było jak najlepiej - mówi Mateusz Sobota, który nie ma jednak złudzeń. - Każdy z nas jest aktywny zawodowo. O pracę jest ciężko, dlatego studia traktujemy bardziej jako poszerzanie horyzontów i dbanie własny rozwój intelektualny, aniżeli gwarancję otrzymania dobrego zatrudnienia w przyszłości.
Może z biegiem czasu sytuacja kutnowskich studentów zacznie się zmieniać na lepsze.